Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Ich zaczyna być więcej

Z rewolucjonistami raczej nie po drodze. Ale jeśli chcemy Ewangelię zanieść w przyszłość, to nie możemy być kontrrewolucjonistami.

Moje felietony były kiedyś w papierowym „Gościu Niedzielnym” w różnym sąsiedztwie na stronie (ten jest już 829.). I jak to w papierze miały określoną liczbę znaków. Aż znalazłem się w siostrzanej Wierze – to już w internecie. Takie felietonowe spojrzenie może autora trochę zdeformować. Bo w pewnym momencie zaczyna patrzyć przed siebie (czasem za siebie lub dookoła). Patrzyć okiem felietonisty. To znaczy kogoś, kto widząc jednostkowe wydarzenie, dostrzega w nim ikonę szerszego, czasem bardzo, czasem mniej szerokiego problemu. I próbuje o tym powiedzieć, jeśli uzna to za ważne nie tylko dla siebie.

I tu dwie myślowe bramki. Pierwsza – o czymkolwiek by nie było, trzeba napisać krótko, bez zbędnych pobocznych wątków. Druga – owo „cokolwiek” musi się mieścić w polu zainteresowania medium, do którego pisze. Od lat przygotowuję moje teksty dla medium religijnego – bo tak określić można zarówno „Gościa”, jak i Wiarę. I tu można mieć jakoweś wątpliwości. Jeszcze w minionym roku spotkałem w chwili koronawirusowej ulgi restrykcyjnej dawnego ucznia; więcej niż ucznia. Bez zbędnych powitań strzelił: „Wujku! (ten cenny tytuł został mi z dawnych, oazowych czasów) Czemu wujek ma tak mało religijnych tekstów?”. Odpaliłem: „Mów mi tu zaraz Dziesięć Przykazań”. Wyrecytował bez zająknienia. Kontynuowałem: „Ile jest w nich religijnych?”. „No, no... No trzy pierwsze”. Mówię: „No, no. No widzisz. Czy ja mam być pobożniejszy od Pana Boga i jego sługi Mojżesza?”.

Wiem, to uproszczenie. Jest jeszcze inny ważny wzgląd. Otóż każdą ze spraw naszego świata, każdy z tematów podsuniętych w Dekalogu, każdy problem wyrastający z codziennego życia, każda kontrowersja rodząca się wśród ludzi, każda wątpliwość budząca się w człowieku... – otóż te i wiele innych reakcji człowieka na to, co się w nim i wokół niego dzieje, zostaje przefiltrowanych i przetworzonych według jego wewnętrznego „programu” – najpierw wrażliwości (jej siły, ale i ukierunkowania), potem wykształcenia (formalnego i nieformalnego), wiary bądź jej braku. Oczywiście, tych elementów tworzących osobowość każdego człowieka jest mnóstwo. Wiara jest czynnikiem bardzo wrażliwym i wpływającym na chyba wszystkie inne. Jej brak albo jej niedostatek wpływa także na odmienność widzenia świata, samego siebie i wszystkich relacji, w jakich człowiek jest osadzony. Czy relacje człowieka niewierzącego są gorsze? Bynajmniej. Są inne. Ważne, by wierzący o tym pamiętał.

To znaczy, aby tego myślącego, wartościującego inaczej nie tylko szanował, ale aby dał spokój z przerabianiem go na swój wzór i podobieństwo. Tu musi rządzić zamysł Jezusowy. Jaki? Boży Syn staje się człowiekiem. Jakże konsekwentnie w swoim nauczaniu, w byciu człowiekiem wśród ludzi słabych, prostych, grzesznych potrafi iść ich drogami i myślenia, i życia. Biblia wskazuje tylko jeden szczegół – „grzech wyjąwszy” (Hbr 4,15).

Nasze duszpasterstwo parafialne, szkolna nauka religii, sakramentalna katecheza, teologia (zwłaszcza ta podstawowa, seminaryjna), prawo kościelne są ukierunkowane inaczej. Nie, aby słuchacza zrozumieć, lecz aby nagiąć go do naszego sposobu myślenia. W podtekście założenie, że on powinien nas zrozumieć. On zaś nie rozumiejąc – protestuje. I to mamy teraz na ulicach. Sprytnie zresztą podsycane i rozdmuchiwane już nie przez nierozumiejących, ale przez wrogo do nas, chrześcijan, nastawionych. My ich nie zmienimy naszą argumentacją, bo mówimy i myślimy innym językiem. Dlatego jak misjonarze jadący do krajów zwanych zamorskimi najpierw uczą się języka, obyczajów, wierzeń, kultury tych, do których jadą – tak i my, głosiciele Jezusa i Ewangelii, musimy uczyć się języka i obyczaju, filozofii i wierzeń tych, których zaczyna być więcej niż nas.

W historii nieraz tak bywało. Były najazdy ludów zwanych barbarzyńcami, były rewolucje religijne i polityczne, były i są rewolucje kulturowe. Dziś rewolucja kulturowo-obyczajowa, w większości europejskiego świata rewolucja etniczna sprzęgnięta w jedno z prawno-religijną. Z rewolucjonistami raczej nie po drodze. Ale jeśli chcemy Ewangelię zanieść w przyszłość, to nie możemy być kontrrewolucjonistami.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy