Będziemy musieli znosić jeszcze bardzo trudne rzeczy

- Byłoby pożyteczne, gdybyśmy zdecydowali się na powołanie rzeczywiście niezależnej komisji, która by "przegrzebała" wszystkie diecezje i zrobiła porządny raport - mówił w Kędzierzynie-Koźlu ks. Grzegorz Strzelczyk.

Fundacja Świętego Józefa jest miejscem, do którego spływa jeszcze więcej rzeczy niż te, o których wiadomo publicznie. Nie jest to zabawne, delikatnie mówiąc. Rzeczywiście byłoby rzeczą pożyteczną, gdybyśmy - na poziomie Kościoła w Polsce, ale to oczywiście zależy od naszych przełożonych - zdecydowali się na powołanie rzeczywiście niezależnej komisji, która by "przegrzebała" wszystkie diecezje i zrobiła porządny raport [dot. przypadków wykorzystania seksualnego przez duchownych - przyp. aut.]. Mielibyśmy miesiąc kaca. Ale miesiąc. A tak, to się przeciągnie na lata i co tydzień będziemy mieli następny wątek, jeśli tego nie zrobimy - mówił ks. Strzelczyk wczoraj podczas spotkania autorskiego w bibliotece w Kędzierzynie-Koźlu, które poprowadził ks. Łukasz Libowski.

Ksiądz Strzelczyk, prezbiter archidiecezji katowickiej, proboszcz parafii św. Maksymiliana w Tychach, doktor teologii dogmatycznej, felietonista dominikańskiego miesięcznika "W Drodze" oraz członek Zarządu Fundacji Świętego Józefa Konferencji Episkopatu Polski (zajmującej się ochroną dzieci i młodzieży we wspólnocie Kościoła katolickiego, budowaniem struktur pomocy wspierających uzdrowienie osób zranionych oraz zapobieganiem kolejnym przestępstwom wykorzystania seksualnego) spotkał się z czytelnikami z okazji wydania zbioru jego felietonów pt. "Felietony zza hołdy".

Zapytany przez "Gościa Opolskiego", gdzie - w czasie narastającego kryzysu instytucjonalnego Kościoła w Polsce - widzi nadzieję, ks. Strzelczyk odpowiedział: - W normalnej robocie codziennej: konfesjonał, ambona, modlitwa, głoszenie słowa Bożego, czytanie Ewangelii. Pan Jezus. Moja nadzieja jest w Panu Jezusie i zawsze tak było. To się nie zmieniło.

Autor oceniał, że przed Kościołem w Polsce są trudne lata. - Nieuchronne jest to, że będziemy musieli znosić jeszcze bardzo trudne rzeczy. A one są jeszcze przed nami. Jak w świecie, w którym w ogóle jest problem z akceptowaniem autorytetu, odbudować autorytet w momencie, kiedy się go utraciło? Tego nie wiem. To jest poważnym wyzwaniem. Być może ten proces oczyszczenia będzie lekarstwem na klerykalizm w polskim Kościele. Tego jednak nie wiem, bo nie wiem, co się stanie. Natomiast gdyby tak się stało, to jest to może warte tego. Oczywiście, jest kwestia, że stanięcie po stronie ubogich, słabych itd. nie może być tylko werbalne. To jest pewna słabość naszego Kościoła, która została dramatycznie odkryta. Bardzo często stawanie po stronie skrzywdzonych, ubogich, słabych to jest retoryka. A siedzimy dalej na kanapie, mówiąc Franciszkowym językiem. Jeśli z niej nie zejdziemy i nie staniemy rzeczywiście tam, gdzie stoją skrzywdzeni, czyli w miejscu niewygodnym, nieprzyjemnym, to nie pójdziemy do przodu. Myślę, że ta świadomość zaczyna już docierać do wielu - mówił ks. Strzelczyk.


Więcej w "Gościu Opolskim" nr 30 na 1 sierpnia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..