W jedynce niebieskiej pielgrzymuje reprezentacja Domu Nadziei w Opolu. Idą pracownicy, wolontariusze i osoby w kryzysie bezdomności.
Idziemy w intencji wszystkich, którzy w Domu Nadziei posługują i tych, którzy z pomocy korzystają - mówi s. Aldona Skrzypiec SSpS, jałmużnik biskupa opolskiego. Na pielgrzymim szlaku reprezentacja Domu Nadziei liczy około 20 osób. To zarówno pracownicy, wolontariusze, jak i osoby w kryzysie bezdomności.
- Oprócz karmienia ludzi i zaspakajania ich podstawowych, fizycznych potrzeb, zależy nam na przywracaniu im poczucia ludzkiej godności i na pokazywaniu im drogi do Pana Boga i Jego miłości. Mamy już cykliczną "Modlitwę za ubogich", mamy wspólne Msze św., a pielgrzymka to kolejna forma przybliżania ich do Pana Boga. A że są osoby chętne, to warto z tego korzystać - zapewnia s. Aldona.
Na pielgrzymim szlaku wędrują w jedynce niebieskiej, która w sztafetowej 45. Pieszej Pielgrzymce Opolskiej na Jasną Górę ma przypisane dwa dni drogi: poniedziałek z Opola do Kamienia Śląskiego i wtorek z Kamienia Śląskiego na Górę św. Anny.
- W wakacyjnym czasie zapraszamy naszych podopiecznych na różne formy aktywności. Zbieraliśmy rowery, których mamy teraz ponad 30, więc organizujemy dla bezdomnych wycieczki rowerowe. Byliśmy już w Turawie, a za 2 tygodnie planujemy przyjazd na pielgrzymkę do Kamienia Śląskiego. Byliśmy też na spływie kajakowym - opowiada s. Aldona.
- Te formy aktywności pomagają w budowaniu relacji. Nasze bycie dla potrzebujących w Domu Nadziei jest ważne i cenne, ale bycie razem z nimi również w innych sytuacjach ma ogromne znaczenie - zapewnia jałmużnik.
- Na pielgrzymce nie ma różnicy między pracownikami, wolontariuszami a osobami bezdomnymi. Wszyscy równo mają odciski, wszystkich równo bolą nogi. Wszyscy też mamy białe koszulki z logiem Domu Nadziei, więc nie widać, kto jest podopiecznym, a kto pomagającym. Była nawet związana z tym taka zabawna sytuacja, że koleżanka podeszła do mnie i wskazując na jednego z wolontariuszy, zapytała: "Ja znam tego pana. Kiedyś mieszkał koło mnie. Coś się wydarzyło w jego życiu?". Myślała, że on jest osobą bezdomną, korzystającą z naszej pomocy. To pokazuje, że jak jesteśmy wspólnotą, to nie ma znaczenia, kto jest kim - podkreśla s. Aldona.