Chociaż na sztafetowym szlaku ku Jasnej Górze będą tylko dwa dni, to zapewniają, że pielgrzymka trwa dla nich przez cały tydzień.
Śpiewając "Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam" we wtorek 17 sierpnia po godz. 8 na pielgrzymi szlak wyruszył strumień kluczborski. Pątnicy z dwójki pomarańczowo-czerwonej zostali pobłogosławieni na drogę przez ks. Radosława Radziwonia. A w drodze prowadzeni są przez ks. Kamila Banię.
Swoje pielgrzymowanie rozpoczęli Mszą św. w kościele Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Kluczborku. Pierwszego dnia drogi dotrą do Zębowic. Na noc wrócą do domów, a drugi dzień ich sztafetowego wędrowania powiedzie ich z Zębowic do Zawadzkiego, skąd dalej pałeczkę przejmą grupy strumienia opolskiego.
Ekipa muzyczna w tej grupie to chyba jedna z najmłodszych w całej opolskiej pielgrzymce. Ola, która jest lektorką i Patrycja, która jest harcerką będą grały i śpiewały na pielgrzymce właściwie po raz pierwszy. - Cieszę się, że córka idzie i będzie śpiewała. Sama już kilka razy szłam na pielgrzymkę, bardzo lubię ten czas, ale w tym roku nie mogę ze względu na pracę. Kiedy pojawiła się potrzeba znalezienia osób muzycznych, to namówiłam córkę i jej koleżankę, żeby podjęły się tego zadania - mówi Agnieszka Oparska, mama Oli, która przed wyruszeniem na szlak rozdawała pielgrzymom znaczki i śpiewniki.
- Dla mnie piesza pielgrzymka to ważny punkt każdych wakacji. Nie wyobrażam sobie wakacji bez wyruszenia na szlak, ponieważ to czas, który mogę poświęcić dla siebie, dla Pana Boga i dla drugiego człowieka - mówi Aleksandra Skoczylas. - Serce tęskni za tym, byśmy mogli przejść całą pielgrzymkową trasę, a idziemy tylko dwa dni. Mam poczucie, że będzie mi czegoś brakować - będzie mi brakować czasu, który moglibyśmy w pielgrzymkowej wspólnocie ze sobą spędzić, będzie niedosyt czasu na modlitwę i spotkania z innymi. Ale nie ten niedosyt nie jest najważniejszy, ponieważ najważniejszy jest cel, do którego idziemy - zapewnia Aleksandra.
- W ubiegłym roku też szliśmy w sztafecie. Wtedy po prostu bardziej towarzyszy się innym grupom pielgrzymkowym zarówno w sposób duchowy, jak i medialny, śledząc to, co dzieje się u nich na szlaku za pośrednictwem relacji - dopowiada.
- Chodzę na pielgrzymki, bo ten czas ładuje moje duchowe akumulatory i dodaje mi siły. W drodze dziękuję Bogu za wszystkie łaski, które w codzienności otrzymuję, a także proszę o potrzebne łaski dla mnie i dla całej rodziny, dla dzieci i wnuków - dzieli się Urszula, która na pielgrzymi szlak wyrusza po raz 26. - Pierwsza moja pielgrzymka była bardzo trudna. Miałam wtedy pęcherze i problemy ze ścięgnem Achillesa. Z płaczem doszłam na Jasną Górę i od tamtego czasu pielgrzymuję każdego roku. Nie byłam tylko w ubiegłym roku, bo były ograniczenia wiekowe. Mam różne dolegliwości, ale Pan Bóg kolejny raz pozwala mi iść, a trudności z kolanami i kręgosłupem przezwyciężam i ofiarowuję w intencjach pielgrzymkowych - mówi Urszula.
- Czuję niedosyt, że w tym roku tylko dwa dni, że nie będziemy spać u ludzi czy w remizach. Będziemy na noc wracać do domu, więc będzie brakowało wieczornej atmosfery pielgrzymkowej - przyznaje. - Od czwartku, kiedy nasza grupa już nie będzie szła w pielgrzymce, nadal będę duchowo łączyć się z pielgrzymką na codziennej Mszy św. i w modlitwie - dzieli się Urszula.