Prof. Anna Pobóg-Lenartowicz: Opolanie musieli być zamożni i bardzo pobożni, że utrzymywali dwa konwenty zakonów żebraczych: franciszkanów i dominikanów. To się w innych miastach tej wielkości rzadko zdarzało.
Wczoraj (27 października) w Muzeum Uniwersytetu Opolskiego odbyło się spotkanie z opolską mediewistką prof. Anną Pobóg-Lenartowicz na temat jej książki „Psy Pana, czyli rzecz o dominikanach z opolskiej Górki”. Książka miała premierę w ubiegłym roku, ale z powodu pandemii jej prezentacja przesuwała się aż do teraz. Sala konferencyjna Muzeum UO pękała w szwach. Jednym z gości był o. Marek Miławicki OP, teolog i historyk, obecnie z konwentu wrocławskiego dominikanów.
- Przez całe życie naukowe zajmowałam się głównie kanonikami regularnymi. Ale za każdym razem kiedy spotykał mnie zmarły 10 dni temu ks. prof. Helmut Sobeczko to zawsze mi mówił: „A czemu Ty dziewczyno zajmujesz się tymi kanonikami. Mogłabyś się wreszcie zająć dominikanami w Opolu”. Ale myślałam, że to byłaby zdrada kanoników – mówiła prof. Pobóg-Lenartowicz.
Kiedy profesor zleciła swojej magistrantce napisanie pracy magisterskiej o dominikanach w Opolu, okazało się, że nie udało jej się dotrzeć do żadnych źródeł w Polsce. – Wtedy pomyślałam, że skoro nie ma żadnych źródeł to jest wyzwanie dla mnie – mówiła A. Pobóg-Lenartowicz. Książka „Psy Pana, czyli…” jest efektem żmudnej kwerendy(i uporu!) opolskiej mediewistki w dziewięciu archiwach w Polsce i za granicą. – Nie było żadnych dokumentów w opolskim archiwum państwowym, w klasztorze we Wrocławiu były trzy, a w klasztorze krakowskim – jeden dokument – opowiadała. Via Wiedeń i Rzym prof. Pobóg-Lenartowicz dotarła do państwowych archiwów czeskich (Praga, Brno, Ołomuniec, Znojmo). Tam było najwięcej dokumentów dotyczących opolskiego konwentu dominikanów.
- Kiedy przystępowałam do pracy to lista znanych dominikanów z konwentu opolskiego wynosiła 5 osób. W tej chwili mam już listę prawie 400 zakonników, którzy przewinęli się przez ten klasztor – mówiła opolska badaczka.
Klasztor opolskich dominikanów powstał pod koniec XIII wieku, a zakończył działalność podczas sekularyzacji zakonów w państwie pruskim w 1810 r. – Opolanie musieli być dość zamożni i musieli też być bardzo pobożni, że stać ich było na utrzymanie dwóch wspólnot żebraczych (franciszkanie i dominikanie –przyp.ak) w jednym, niewielkim mieście. To się rzadko zdarzało w miastach tej wielkości jak Opole. A konwent kilkunastu braci musiał liczyć, przynajmniej dwunastu – mówiła prof. Anna Pobóg-Lenartowicz.
Wśród wielu interesujących wątków poruszonych w czasie półtoragodzinnego spotkania znalazły się także kwestie „personalne” tj. dotyczące najsłynniejszego dominikanina wiązanego z Opolem – Peregryna (słynny kaznodzieja i inkwizytor na całą Polskę – przyp. ak) oraz bł. brata Hermana, towarzysza św. Jacka Odrowąża. – Muszę wszystkich zmartwić. Niestety, nie mamy dowodów na to, że Peregryn był z Opola. On występuje w źródłach jako „Peregryn opolski”, ale w znaczeniu pochodzenia z księstwa opolskiego. Pierwszą część swoich kazań pisał w Raciborzu. Tam też najprawdopodobniej odbywał nowicjat – mówiła profesor.
- Bł. Hermana, współtowarzysza św. Jacka i bł. Czesława na opolskiej Górce nie ma. Bardzo bym chciała, żeby tu był pochowany, ale niestety - tu go nie ma. On został pochowany prawdopodobnie we Fryzaku (austriackie Friesach – przyp. ak). Dokument z 1254 r. który mówi o pobycie Hermana w Opolu jest na wskroś fałszywy. Tam nic się nie zgadza. Przede wszystkim nie zgadza się lista świadków – bo są tam osoby, które żyły w XV i XVI wieku. Trudno, żeby ktoś, kto żył w XVI wieku świadkował na dokumencie z roku 1254 – mówiła prof. Pobóg-Lenartowicz.