- Kiedy oprowadzam grupy młodzieży po Prudniku, zawsze bardzo się wzruszam przed pomnikiem przedstawiającym gest św. Jana Pawła II i kard. S. Wyszyńskiego podczas składania hołdu - przyznał Janusz Stolarczyk.
Promocja książki Janusza Stolarczyka pt. "Śladami Prymasa Tysiąclecia" było okazją do spotkania z autorem 17 listopada w prudnickim kinie Diana.
Rozpoczęło się akcentem muzycznym - kanon J. Pachelbela zagrała na skrzypcach młoda prudniczanka, Weronika Giemza, która wprowadziła słuchaczy w klimat spotkania. Potem popłynęła opowieść o bł. kard. Stefanie Wyszyńskim i miejscach, z którymi był związany: Zuzeli, gdzie się urodził, i czterech miejscowościach, gdzie komunistyczne władze więziły go w latach 50. ub. wieku.
Autor zaczął od przyznania się do błędu, który znalazł się w publikacji. Było to jednak przyczynkiem do przedstawienia drugiej, wyjątkowej a zapomnianej u nas postaci.
Na spotkanie przyszło wielu prudniczan. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość- Prymas zapisał takie zdanie, że "w 1953 r. obronił mnie Niemiec i pies". Ja zapisałem, że Niemiec - wydawało mi się, że chodzi o owczarka niemieckiego, który ugryzł jednego z ubeków. Okazało się, że był to owczarek podhalański, a owym Niemcem był administrator apostolski diecezji warmińskiej, ks. Adalbert Wojciech Zink - tłumaczył, przybliżając całą sytuację i sylwetkę obu niezłomnych kapłanów.
Opowiadał, że postać prymasa była w jego rodzinie obecna, mówiło się o jego przetrzymywaniu w prudnickim klasztorku, gdzie chodzili np. na majówki. - Osoba prymasa budzi we mnie duże wzruszenie, choć nie wiem dokładnie, z czego ono wynika. Był taki filozof hiszpański, baskijczyk Miguel de Unamuno, który mówił "Boli mnie Hiszpania". Wydaje mi się, że kard. Wyszyńskiego bolała Polska i mnie też boli to, co się dzieje. Czuję żal, bo nie musiało wcale tak być, komuniści nie musieli zniszczyć tak Polski, społeczeństwa i tak samo teraz tak się nie musi dziać, że się jednych napuszcza na drugich, dzieli. Prymas czuł się odpowiedzialny za Polskę, był pełen troski o nią. Szczególnie ujęło mnie to, jak modlił się za Bolesława Bieruta, przez którego przecież był więziony, tyle wycierpiał. To jest strasznie trudne, trzeba być bardzo zakotwiczonym w Ewangelii, żeby być do tego zdolnym. On zwyciężył modlitwą i miłością - przyznaje J. Stolarczyk.
Po spotkaniu autor podpisywał i dedykował chętnym publikacje. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćPublikacja ma zwartą formę, zwięźle przedstawia sylwetkę prymasa, koncentrując się na miejscach związanych z jego internowaniem, pokazuje nieco historii, jak i ślady, które po nim tam zostały. Zawiera także cenne cytaty z zapisków błogosławionego. Treść jest nie tylko w języku polskim, ale także czeskim, angielskim i niemieckim.
Książka jest bezpłatna, wydana przez Agencję Sportu i Promocji w Prudniku w ramach projektu "Śladami Prymasa Tysiąclecia", współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz ze środków budżetu państwa. Dostępna we wszystkich miejscach internowania prymasa, w instytucie prymasowskim a także w Muzeum Ziemi Prudnickiej.
- Wszyscy wiemy, kim był kard. Wyszyński, cenimy jego postać i dokonania, ale to jest dla mnie niesamowite, z jakim sercem i wzruszeniem pan Janusz, zresztą historyk i pracownik naszego muzeum, potrafi o nim opowiadać. Dlatego chcieliśmy, by to on napisał tę książkę. Chcemy nią upamiętnić beatyfikację prymasa - podsumowuje Małgorzata Halek z ASiP w Prudniku.