- Nasze apostolstwo jest potrzebne, by mówić ludziom o konieczności przygotowania się na śmierć i na życie wieczne - mówił ks. Bogdan Kulik MSF podczas jubileuszu wspólnoty Apostolstwa Dobrej Śmierci w Opolu.
Członkowie świętującej jubileusz wspólnoty ADŚ w parafii Przemienienia Pańskiego co wtorek wieczorem prowadzą w kościele Różaniec do Siedmiu Boleści Matki Bożej. W każdy 3. wtorek miesiąca zamawiają Mszę św. w intencji żyjących członków i tych, którzy odeszli już do wieczności. Mają też spotkania z opiekunem, ks. Waldemarem Rodziewiczem.
- Ta wspólnota w parafii jest bardzo potrzebna. Nawet jeśli są w niej tylko osoby starsze, to ich obecność i modlitwa pokazuje młodszym, że śmierć jest czymś nieuchronnym. Nie ma w życiu nic pewniejszego niż to, że człowiek umrze. Apostolstwo Dobrej Śmierci daje świadectwo, że najważniejszym momentem w naszym życiu jest moment śmierci, bo wtedy człowiek decyduje, czy idzie za Panem Bogiem, czy idzie w drugą stronę. By wtedy wybrać Pana Boga, trzeba się do tego przygotowywać poprzez życie - mówi ks. Waldemar Rodziewicz.
Zelatorkami wspólnoty są Maria Gos i Stanisława Kozik-Waloszczyk. - Kiedy ks. Antoni Żebrowski był w naszej parafii i zapraszał do wspólnoty, wahałam się. Ale mój siostrzeniec, który jest franciszkaninem, powiedział: „Ciociu, służ”. Zgodziłam się i do dziś służę - opowiada pani Stanisława. - Jako pielęgniarka i masażystka praktycznie na co dzień miałam do czynienia z ludźmi umierającymi. Byłam przy śmieci wielu osób, zarówno bliskich, jak i całkiem mi obcych. Będąc we wspólnocie ADŚ, zaczęłam inaczej śmierć postrzegać. Nie boję się jej. Zawsze staram się być przygotowana, dużo się modlę, przede wszystkim za umierających. Gdy budzą się w nocy, odmawiam za nich Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Modlę się też dwie godziny w ciągu dnia. Jestem teraz na emeryturze, więc mam na to więcej czasu - zapewnia pani Stanisława.
- Poprzez chorobę poznałam modlitwę i jej wielką moc. Leżąc w szpitalu, patrzyłam na cierpienie ludzi i widziałam działanie Boga w sercach chorych poprzez posługę kapłańską. Dlatego kiedy w naszej parafii zakładane było Apostolstwo Dobrej Śmierci, byłam przekonana, że jest to wielki dar od Boga dla mnie osobiście - uważa Maria Gos. - Formowanie się w apostolstwie nauczyło mnie dużo pokory, cichości w sercu i milczenia. Moje spojrzenie na śmierć już wcześniej zmieniło się pod wpływem choroby. Widziałam bezradność ludzi w obliczu śmierci i zrozumiałam, że wszystko jest w rękach Boga. Potrzeba nam czystych serc i bezgranicznego zaufania Bogu - dodaje.
Ksiądz Waldemar Rodziewicz, który od zaledwie kilku miesięcy jest opiekunem wspólnoty, sam do Apostolstwa Dobrej Śmierci zapisał się jako nastolatek. - Pochodzę z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Ksiądz opiekun Liturgicznej Służby Ołtarza w mojej rodzinnej parafii zabrał nas na ministrancką pielgrzymkę do Górki Klasztornej. Tam poznaliśmy Apostolstwo Dobrej Śmierci i zostaliśmy zachęceni do zapisania się, by oddać się pod opiekę Matki Bożej Bolesnej i św. Józefa. Zapisałem się. Myślę, że dlatego, że wcześniej już miałem styczność ze śmiercią - opowiada ks. Rodziewicz. - Kiedy miałem 10 lat, umierał mój ojciec. Był to bardzo intensywny czas, bo choć ojciec chorował niecałe dwa tygodnie, to jednak chorował bardzo ciężko. To doświadczenie spowodowało, że zrozumiałem, jak ważne jest to, by zawsze być przygotowanym na spotkanie z Panem - mówi duszpasterz.
- Jako członkowie Apostolstwa Dobrej Śmierci pokazujemy, że można patrzeć na śmieć oczami Pana Boga, czyli z nadzieją. Zawsze mamy pokazywać nadzieję - przekonuje ks. Bogdan Kulik MSF.