- Życzę ci, abyś był sługą wiernym, roztropnym, dobrym i... szczęśliwym - mówił do neoprezbitera bp Rudolf Pierskała.
Po homilii kandydat złożył przyrzeczenie czci i posłuszeństwa, wkładając ręce w otwarte dłonie biskupa. W czasie Litanii do Wszystkich Świętych modlił się, leżąc na posadzce kościoła, okazując w ten sposób całkowite poświęcenie się Bogu. Potem biskup w milczeniu nałożył ręce na jego głowę. Całość dopełniła modlitwa święceń.
Następnie neoprezbiter z pomocą swojego proboszcza założył stułę i ornat, biskup namaścił jego dłonie olejem krzyżma i ofiarował nowemu kapłanowi patenę i kielich. Od tej chwili ks. Przemysław koncelebrował po raz pierwszy w życiu wraz z biskupem i pozostałymi kapłanami Eucharystię.
Przed jej zakończeniem bp Pierskała odczytał i przekazał neoprezbiterowi dekret ordynariusza opolskiego. Jego decyzją ks. Kaziszyn pozostanie jako wikariusz w parafii św. Bartłomieja Apostoła w Głogówku.
- To już drugie prymicje w naszej parafii w tym roku - cieszy się ks. Ryszard Kinder, proboszcz tej parafii. - Diakon Przemysław posługuje w naszej parafii już od września, jest katechetą, a od dziś także kapłanem. Jest dużo zajęć. Myślę, że będzie się dobrze realizował w pracy z młodzieżą i chorymi. Właśnie zakładamy Szkolne Koło Caritas, mam nadzieję, że ci młodzi ludzie będą mogli pomóc i wnieść trochę radości tym, którym jej zabrakło. Tym bardziej że neoprezbiter pochodzi z parafii, gdzie jest sanktuarium Matki Bożej Uśmiechniętej i ten uśmiech widać też ciągle na jego twarzy - tłumaczy.
Ks. Przemysław Kaziszyn z rodzicami Ewą i Henrykiem. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
Rodzice wyświęconego kapłana ze wzruszeniem uczestniczyli w tym wydarzeniu. Decyzja syna nie była dla nich zaskoczeniem. - On od przedszkola mówił, że chce być księdzem. W domu stawiał małe ołtarzyki, pasujące do okresu roku liturgicznego, lubił chodzić do kościoła - wspomina pan Henryk. - Dwa lata zastanawiał się, czy zostać ministrantem, a kiedy już zdecydował, zaangażował się w to zupełnie, przedkładał to nad szkołę - dodaje pani Ewa. - Jeśli nasz syn jest szczęśliwy, to my, rodzice, też jesteśmy - przyznają oboje.
W uroczystości, prócz mieszkańców Głogówka, uczestniczyło też wielu znajomych, kapłanów, oblatów, a także pszowian.
Po Mszy św. neoprezbiter zaprosił wszystkich obecnych do wspólnego świętowania i poczęstowania się "pszówkami" z barszczem i kołaczykami.