Pomnik upamiętniający ofiary II wojny światowej zastąpił w Folwarku wyburzony w marcu monument ku czci Armii Czerwonej.
"Pamięci mieszkańców gminy Prószków, którzy zginęli i zostali zamordowani podczas walk w styczniu 1945 r oraz wszystkich ofiar zbrodniczych ideologii: niemieckiego nazizmu i sowieckiego komunizmu. Sojusz tych totalitaryzmów doprowadził do wybuchu II wojny światowej wraz z bezmiarem zniszczeń, cierpienia i śmierci” - to treść napisu na tablicy stanowiącej część pomnika, który został odsłonięty 11 maja w Folwarku. Stanął on w miejscu wyburzonego 23 marca br. monumentu ku czci Armii Czerwonej. Obecny pomnik został sfinansowany przez IPN.
W uroczystości wziął udział dr hab. Karol Polejowski, zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, Krzysztof Cebula, burmistrz Prószkowa, Adam Siwek, dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN, dr Paweł Rozdżestwieński, dyrektor Oddziału IPN we Wrocławiu, dr Iwona Demczyszak, p.o. naczelnika Delegatury IPN w Opolu, Rafał Bartek przewodniczący TSKN na Śląsku Opolskim, oraz przedstawiciele władz wojewódzkich, marszałkowskich i lokalnych, poczty sztandarowe, radni i sołtysi okolicznych wsi oraz ich mieszkańcy. Poświęcenia pomnika dokonał miejscowy proboszcz, ks. Krystian Ziaja, był też obecny ks. Józef Mikołajec, proboszcz sąsiedniej parafii oraz pochodzący z Folwarku ks. Jan Kornek.
Ks. Krystian Ziaja z parafianami od lat modli się w tym miejscu za ofiary nazizmu i komunizmu. Teraz już przy nowym pomniku. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość- Pomnik ten staje się rzeczą świętą, stanowiącą znak pojednania, znak zwycięstwa nad nienawiścią, nadziei nad bolesnymi doświadczeniami przeszłości. Z ogromną satysfakcją a zarazem wielkim szacunkiem będę wspominać ten dzień. Pomnik, przed którym stoimy, to wyraz ogromnego hołdu bohaterskim mieszkańcom naszej gminy, wyraz szacunku dla historii i wydarzeń, które odcisnęły się niezwykle bolesnym piętnem. Nie chcemy o tym zapominać, ale nie dlatego, żeby rozdrapywać trudne wspomnienia, ale by nie dopuścić do powtórki tych wydarzeń - mówił burmistrz Krzysztof Cebula.
Zdemontowany 23 marca 2022 r. obelisk z czerwoną gwiazdą, sierpem i młotem został postawiony w 1949 r. na terenie ówczesnego cmentarza przyfrontowego, na którym pochowano 620 (wg danych IPN) żołnierzy z 1. Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej, którzy zginęli w tych okolicach podczas walk w 1945 r. Napis w języku polskim i rosyjskim na nim głosił: „Wieczna chwała bohaterom Armii Radzieckiej poległym za wolność narodów w 1945 r.”
Później szczątki żołnierzy sowieckich zostały ekshumowane i przeniesione na cmentarz wojenny Armii Czerwonej w Kędzierzynie-Koźlu, a monument pozostał. Był jednym z pomników ku czci Armii Czerwonej, które zgodnie z ustawą o zakazie propagowania komunizmu i innych ustrojów totalitarnych z 2016 r., decyzją IPN zostały w tym roku usunięte. Więcej o tym wydarzeniu tutaj.
Przed pomnikiem delegacje złożyły kwiaty i znicze. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćKarol Polejowski przypomniał słowa, jakie wygłosił podczas demontażu obelisku dr Karol Nawrocki, prezes IPN: - W przestrzeni publicznej, wolnej, niepodległej i demokratycznej Polski nie ma miejsca na symbolikę totalitaryzmów, na pomniki zbrodniarzy, którzy niosąc na bagnetach tzw. „wolność” przynosili śmierć, grabież i gwałt. Nie ma miejsca dla czerwonej gwiazdy, symbolu tego, co dokonywało się na tej ziemi w roku
- Wyburzenie tego pomnika rozeszło się w Polskę lotem błyskawicy. I lotem błyskawicy pojawił się tu nowy pomnik, który jakże doskonale upamiętnia ofiary II wojny światowej, szczególnie tutaj, gdzie zetknięcie mieszkańców tej ziemi z czerwonoarmistami miało często bardzo bolesne konsekwencje - zauważyła dr Iwona Demczyszak, dziękując za szybką realizację nowego miejsca pamięci.
Prelegenci podkreślali także znaczenie pamięci tych tragicznych wydarzeń, jasnego wyrażania prawdy, odkłamywania historii i propagandy, która pojawia się także dzisiaj. Wskazywano, że krzyż jest nie tylko symbolem wiary, gehenny tych, którzy utracili życie, ale także w polskiej kulturze, jak w pieśni o żołnierzach spod Monte Cassino, także znakiem wolności. Była mowa o mordach radzieckich na ludności, o Tragedii Górnośląskiej i o tym, że nie było można o tym otwarcie mówić. Odnoszono to także do obecnej sytuacji na Ukrainie, przestrzegając, że wolność, suwerenność nie jest dana na zawsze i na barkach włodarzy i mieszkańców leży odpowiedzialność za nie.
W uroczystości brali udział przedstawiciele władz, IPN-u ale także mieszkańcy. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćZauważono również fakt, że w tym miejscu już od końca XX wieku odbywały się modlitwy w intencji wszystkich ofiar II wojny światowej - żołnierzy i cywilów, w których uczestniczyli mieszkańcy okolicznych wiosek.
- Dla mnie to było absolutnie wyjątkowe, że ludzie, którzy doświadczyli takiej tragedii, kilka pokoleń później są w stanie przyjść tutaj i się pomodlić za jednych i drugich, po polsku i po niemiecku. Za to chciałbym podziękować mieszkańcom tej ziemi, bo to jest ogromny wkład nie tylko w chrześcijańskie zrozumienie tragedii, w zrozumienie, że nie można nosić w sobie tych krzywd bez końca, ale też w edukację kolejnych pokoleń, że tak powinno wyglądać pojednanie, że potrafimy spojrzeć w przyszłość. Ten dzisiejszy akt kończy pewien etap historii i myślę, że to należy się zarówno tym, którzy polegli w tej tragicznej wojnie jak i tym, którzy pielęgnują tę pamięć w chrześcijańskim duchu - dziękował Rafał Bartek.
Zaś sami mieszkańcy potwierdzają, że treść obecnej tablicy odpowiada teraz ich modlitewnym intencjom.