Świat, który nam wydaje się być karykaturą - zabawną, irracjonalną, czasem mało śmieszną, dla mieszkających w Rosji, Afganistanie czy Indiach jest rzeczywistością.
Trwa jeszcze (26-30. września) 6. Festiwal Kultur i Języków Świata w Opolu. W ogrodzie Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. E. Smołki (ul. Piastowska 20) już od poniedziałku odbywają się spotkania z autorami, którzy w swoich książkach ukazują wycinki rzeczywistości w różnych zakątkach świata, przedstawiając ważne i aktualne problemy, poszerzając wiedzę słuchaczy na temat innych kultur i życiu w dalekich krajach.
Po otwarciu, kiedy to Dionisios Sturis, polski reporter greckiego pochodzenia, opowiadał o greckich i macedońskich uchodźcach, którzy po II wojnie światowej, uciekając przed wojną domową w swoim kraju, znaleźli w Polsce azyl. Wśród nich był dziadek prelegenta - stąd była to wyjątkowa relacja o tym, jak zadomowili się, założyli nawet spółdzielnię a ich potomkowie mieszkają tu do dziś.
We wtorek Jędrzej Morawiecki, autor książki "Szuga. Krajobraz po imperium" starał się pokazać przedstawione tam postawy Rosjan, ale także wspomniał też o codziennych propagandowych prasówkach z Rosji, które publikuje na swoim profilu na Facebooku.
Spotkanie z Ludwiką Włodek prowadził Jędrzej Morawiecki, który dzień wcześniej był w roli prelegenta. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość- Książka opowiada o takim gniciu Rosji, o brunatnej fali, która zaczęła tam wzbierać. W pierwszej części, umiejscowionej w Tomsku, widać nacjonalistyczną gorączkę, rozpad Rosji mniejszości, wielu narodów, ich bunt przeciw traktowaniu jako mięso armatnie i ten straszny terror. W drugiej przenosimy się do Donbasu w roku 2019, czyli jeszcze przed tą inwazją, podążając za bohaterem, profesorem który zbyt skutecznie bronił mniejszości religijnych i musi uciekać na ukraińską stronę przed FSB (służbami specjalnymi). A prasówki - zacząłem je robić od początku inwazji Rosji na Ukrainę, choć tak naprawdę ta wojna trwała już dawno. Kiedy przejrzałem tytuły kremlowskiej propagandowej prasy zrobiłem kolaż i odtąd robię to codziennie. Raz - żeby wyczytać pewne rzeczy, bo to jest trochę na zasadzie "jak piszą, że nie, to znaczy, że tak", jak urabiają ludzi, jak lepią tę opowieść o "zgniłym Zachodzie"... Teraz widać chaos i nawet media propagandowe zaczynają krytykować mobilizację, choć potępiają ucieczki, bo ten temat i referenda w tej chwili dominują - opowiada Jędrzej Morawiecki. - To pewien sposób dokumentowania tego czasu, tego co się robi z ludźmi i jak trujący jest ten nacjonalizm, ale też oddawanie wolności i mediów.
On też prowadził środowe spotkanie z Ludwiką Włodek - socjolożką, reporterką, specjalistką od Azji Środkowej, wykładającą na Wydziale Orientalistyki Uniwersytetu Warszawskiego, autorką książki pt. "Buntowniczki z Afganistanu". Opisywała ona sytuację i losy kobiet w tym kraju, ich walkę o wolność, niezależność, prawa obywatelskie, dostęp do edukacji.
Po spotkaniu był czas na rozmowy i autografy. W tle zdjęcie murala, na którym uwieczniono zlinczowaną Farchundę Malikzode. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość- Zbierając materiały, obserwując sytuację podczas kolejnych pobytów w Afganistanie zawsze chciałam wierzyć, że tym razem się uda osiągnąć coś więcej, że będzie lepiej. Pokochałam Kabul odkąd pierwszy raz tam pojechałam - przyznała. Ze smutkiem opowiadała o trwającej ponad 40 lat wojnie, niewyjaśnionych zabójstwach, ale i demonstracjach po śmierci Farchundy Malikzode, zlinczowanej na oczach tłumu, w tym policji, po fałszywym oskarżeniu o spalanie Koranu.
Pokazywała paradoksy wynikające ze zwyczajów, kiedy to kobieta będąca wiceministrem, decydująca o sprawach państwowych nie może sama wynająć mieszkania, bo umowę musi podpisać mężczyzna, choć oficjalnie prawo tego nie wymaga... Tylko w pierwszej chwili Europejczyka może śmieszyć, że kobiety-pasażerki w samochodzie powszechnie przewożone były... w bagażniku! Wskazywała na ogromną cenę, którą płacą kobiety walcząc o lepszy los dla siebie czy swoich córek. Wytykanie palcami przez mułłów, obelgi, wreszcie umieszczanie przez Talibów ich nazwisk na "listach do odstrzału". I dramaty, kiedy w wyniku kolejnych zmian władzy, rewolucji to, co udało im się wywalczyć jest niweczone a one same muszą emigrować, by chronić swoje życie.
Słuchacze z zaciekawieniem pytali autorkę o jej spostrzeżenia. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość- Często wyjeżdżały do Iraku, gdzie prawo jest bardziej restrykcyjne, ale nie tak przestrzegane a wolność kobiet większa. W Afganistanie prawo dopuszcza wiele rzeczy, jednak ważniejsze bywają zwyczaje. Na szczęście kobiety z zewnątrz, z Zachodu nie podlegały tym samym regułom, dlatego miałam pełniejszy ogląd sytuacji - widziałam ją z męskiej strony, ale byłam też dopuszczona do świata kobiet - tłumaczy Ludwika Włodek. Niestety po zeszłorocznych, sierpniowych wydarzeniach w Kabulu obraz afgańskiej rzeczywistości jest jeszcze bardziej pesymistyczny.
Kolejną prelegentką, która przeniosła słuchaczy do Indii jest Paulina Wilk, autorka książki "Lalki w ogniu. Opowieści z Indii", a w piątek będzie spotkanie online (po angielsku) z Pawłem Szpalą, autorem bloga podróżniczo-fotograficznego.
W ramach Festiwalu także w Bibliotece Obcojęzycznej i Bibliotece Austriackiej są prowadzone spotkania w różnych językach, minirecitale i warsztaty. Szczegóły na stronie: www.wbp.opole.pl.