- Nie odczuwam przyjemności z opowiadania o tym. Nie ma czym się chwalić - mówił Marek Sekielski w Opolu, opowiadając o swoim wychodzeniu z nałogów.
Wczoraj w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej gościł Marek Sekielski, producent telewizyjny m.in. głośnych dokumentów o pedofilii w Kościele, a także cyklu rozmów na kanale YouTube "Sekielski o nałogach", który opowiadał o swoim alkoholizmie, jego źródłach i o terapii, która pomaga mu w procesie trzeźwienia.
Wspólnie z adwokatem Arturem Nowakiem napisał na ten temat książkę pt. "Ogarnij się, czyli jak wychodziliśmy z szamba". "Uzależnieni to wcale nie są najczęściej ci, którzy piją jabole, żule z opuchniętymi, ogorzałymi twarzami. Ten fajny pan dyrektor czy kierownik jakiejś firmy, prezes czy aktor, prawnik czy lekarz pięknie rano wypachniony, ubrany, uczesany, który pije wódkę, wykwintną whisky albo bardzo drogie wino, może być tak samo uzależniony. Po prostu jemu się jeszcze życie układa, jeszcze trochę daje sobie radę. Tyle że dziś bardziej jakby trwa w życiu, niż naprawdę żyje" - piszą autorzy.
- Schematów uzależnienia od picia alkoholu jest cała masa. To nie musi być picie "kasacyjne". Są tacy, którzy piją do odcięcia, są wiecznie nieprzytomni. Ja piłem inaczej: regularnie, codziennie, każdego wieczora, zawsze mniej lub bardziej zawiany kładłem się spać - mówił M. Sekielski.
- W piciu chodzi o to, żeby odciąć się od tego świata, żeby przestać czuć. Odciąć się od swojego wstydu, strachu, nieśmiałości - mówił, zauważając, że mimo popularności i znanego nazwiska codziennie musi mierzyć się z niską samooceną, której źródła tkwią w dzieciństwie. Podkreślał, że dzięki terapii grupowej lub uczestnictwie w ruchu AA można zrozumieć siebie lepiej i rozpocząć proces trzeźwienia, tak jak udało się to jemu.
Marek Sekielski nie chciał udzielać rad. Pytany przez Katarzynę Kownacką o to, jak rozpoznać u siebie problem alkoholowy, poradził znalezienie w internecie testów, które pomagają w diagnozie. - Kluczowa jest uczciwość w odpowiedzi. Bo umysł minimalizuje to, co się z nami dzieje - mówił. - Nie odczuwam przyjemności z opowiadania o tym. Cały czas czuję spięcie w brzuchu, gdy o mówię o swoim uzależnieniu. Nie ma czym się chwalić - przyznał.
Więcej w "Gościu Opolskim" nr 44 na 6 listopada.