Przygotowali je chłopcy ze wspólnoty Liturgicznej Służby Ołtarza i ich mamy pod kierunkiem o. Przemka Wysogląda SJ.
Misterium pt. „Dobrze jest, żeby jeden człowiek umarł za lud” odbyło się wczoraj wieczorem (17 marca) w kościele NSPJ w Opolu.
- Jak ważne w naszej religijności, naszej duchowości są zmysły i emocje. Emocje zapamiętujemy bardziej niż słowa. Dlaczego ludzie odchodzą od Kościoła? Mi się wydaje, że nie przez skandale, ale dlatego, że przestają czegoś tutaj doświadczać. Liturgia nie jest już dla nich przeżyciem. Jeżeli liturgia staje się czymś zewnętrznym, a nie misterium - to słowo klucz - czyli jako coś co dotyka tego, co we mnie najgłębsze: moich zmysłów, moich uczuć, emocji, to bardzo szybko nam się znudzi - mówił o. Przemek Wysogląd SJ podczas Mszy św., która poprzedziła Misterium Męki Pańskiej przygotowane przez członków Liturgicznej Służby Ołtarza z opolskiej parafii ojców jezuitów.
Misterium miało formę Drogi Krzyżowej, czy też Droga Krzyżowa miała formę Misterium Męki Pańskiej. Nie było to jednak ani standardowe przedstawienie pasyjne, ani tylko liturgiczne nabożeństwo. Wielką rolę odgrywały w nim np. zapachy.
- Kadzidło, którego używamy do tej Mszy św. to właśnie zapach nardu, tego samego, którego drogocennym olejkiem namaściła Maria Jezusowi nogi. Pan Jezus powiedział, że jej gest jest proroctwem, namaszczeniem na jego pogrzeb - powiedział o. Wysogląd, wprowadzając do Mszy św. i do zrozumienia roli używanego podczas misterium naprawdę w wielkiej ilości kadzidła, a także zapachów i dymów mirry i aloesu, które spowiły ciało Jezusa Ukrzyżowanego.
Zresztą, stacja XIV „Jezus złożony do grobu” była wyjątkowo przejmująca. Procesja przez wypełniony prawie do ostatniego miejsca kościół z owiniętym w płótna „ciałem” Jezusa niesionym na marach w gęstej mgle nardowego kadzidła i przejęte twarze uczestników misterium (zarówno „aktorów”, jak i wiernych) mówiły wiele.
Misterium Męki Pańskiej przygotowane przez wspólnotę Liturgicznej Służby Ołtarza jezuickiej parafii (a także przez mamy chłopców, które miały również swoją rolę - „niewiast jerozolimskich”) było wypełnione symbolami, światłem, ciemnością, dźwiękami, gestami, starannie wybranymi i zaprojektowanymi strojami, scenariuszem odbiegającym chwilami od typowego misterium pasyjnego (zrezygnowano np. z dosłownej sceny ukrzyżowania,w jej miejsce wprowadzając symboliczne ukrzyżowanie chusty Weroniki).
Dużo by o tym pisać. Przeżycie niepowtarzalne i piękne samo w sobie. Tym ważniejsze, że wszystkie rozważania kolejnych stacji przygotowali chłopcy ze wspólnoty Liturgicznej Służby Ołtarza. Nie było to na pewno zwykłe przedstawienie, ale misterium właśnie - przeżycie wprowadzające w tajemnicę.