Słowo było tematem ostatnich okruchów tej rubryki. Przeciwstawieniem słowa jest milczenie.
Czy rzeczywiście stanowi tak wielką wartość, że można je nazwać złotem? Na pewno nie zawsze, bo są sytuacje, w których słowo staje się wyrazem i pieczęcią prawdy. Nie wolno wtedy milczeć, bo świadectwo prawdy stanowić może o losie jeśli nie świata, to drugiego człowieka.
Nawet o losie wielu ludzi. Szczególnym przypadkiem mówienia prawdy są zeznania sądowe. Nie wolno milczeniem dawać fałszywego świadectwa. Niemniej jednak są sytuacje w codziennym życiu, gdy milczeć należy. Jeśli mówienie prawdy jest zasadą fundamentalną, to jest też jej dopełnienie: nie każdy ma prawo znać każdą prawdę. Bo prawda w posiadaniu człowieka przewrotnego może być narzędziem nawet śmiercionośnym, a jej niewczesne ujawnienie może zatruć powiązania międzyludzkie na pokolenia. Czy to nie jest otwarcie drogi kłamstwu? Nie. Potrzebna jest jednak wtedy odwaga milczenia i mądrość takiego pokierowania słowami, aby nie doszło do zła jeszcze większego. Nie ma w tym względzie gotowych recept. Potrzeba życiowej mądrości, potrzeba daru rozeznania intencji drugiego człowieka i, jak się rzekło, odwagi. Złotem jest tylko takie milczenie. •
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się