Zakończyły się 37. Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie. Z jakimi doświadczeniami opolscy pielgrzymi wracają do domów?
W niedzielę 6 sierpnia pod koniec Mszy św. posłania papież Franciszek ogłosił, że następne spotkanie odbędzie się za cztery lata w Seulu w Korei Południowej, a wcześniej - bo za dwa lata - zaprasza młodych do Rzymu z okazji Roku Jubileuszowego.
- Teraz pełni nowych doświadczeń wracamy do naszej parafii, by przeżyciami tych dni dzielić się w rodzinach i wśród rówieśników - napisali młodzi z Kietrza. Z kolei grupa ze Sławięcic zanim wróci do Polski, planuje jeszcze nawiedzić sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Fatimie.
Jak młodzież i ich duszpasterze przeżyli spotkanie z Ojcem Świętym? Z jakimi doświadczeniami i refleksjami wracają do domów?
- Doświadczyłem tutaj, że Kościół jest młody i silny. W Polsce wielu młodych ludzi odchodzi z Kościoła, jest ich coraz mniej, a na Światowych Dniach Młodzieży było nas mnóstwo z różnych rejonów świata. To doświadczenie umocniło moją wiarę. Wszyscy okazywali, że starają się podążać za Panem Bogiem. Byli bardzo życzliwi i uprzejmi dla siebie wzajemnie, pomimo trudności i doskwierających nam upałów. Właściwie nie spotkałem się z żadnym wydarzeniem, które niekorzystnie wpłynęłoby na moje spojrzenie na to spotkanie i relacje między pielgrzymami - zapewnia Daniel z Kolonowskiego.
Tuż przez Mszą św. posłania. ks. Artur Juzwa- Jestem już starszym człowiekiem. Żartuję z moją grupą, że wśród księży na Campo da Graça byłem drugą najstarszą osobą po papieżu. Ale na poważnie, to każde spotkanie z Ojcem Świętym: i w Rzymie, i w Polsce, i teraz na Światowych Dniach Młodzieży rodzi ogromne łzy wzruszenia, które są owocem przeżycia wewnętrznego i uświadomienia sobie, że to przecież następca św. Piotra na ziemi - dzieli się ks. Piotr Bekierz, proboszcz z Kolonowskiego.
- Na Światowych Dniach Młodzieży jako kapłan poczułem potęgę Kościoła. Mimo że Kościół jest poobijany z wielu różnych przyczyn, również z powodu nas, księży, poczułem tutaj Jego potęgę. Zwłaszcza na pierwszej Mszy św. w Parku Edwarda VII, kiedy jako księża mieliśmy miejsca troszkę wyżej i mogłem zobaczyć, jak wielki tłum ludzi zgromadził się na Eucharystii i jak wielu kapłanów dotarło tu z całego świata. Ich liczba pokazała mi, że Kościół, chociaż poobijany, idzie do przodu. Po ludzku sądząc, po takich ciosach, jakich Kościół doświadczył, nie powinien się podnieść, powinien leżeć na deskach, ale tak się nie stało. Zobaczyłem, że tutaj w Lizbonie cały świat się modli - mówi ks. Bekierz.
- Mocno utkwiło we mnie również doświadczenie z piątkowej Drogi Krzyżowej, kiedy nie weszliśmy do Parku Edwarda VII, ale staliśmy w alejach. W czasie modlitwy zapadała idealna cisza. Podobnie na wczorajszym czuwaniu, kiedy w czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu na placu, na którym było milion osób, zapanowała cisza - opisuje proboszcz z Kolonowskiego.
Ks. Artur Juzwa na Campo da Graca. ks. Artur Juzwa- Mnie bardzo mocno wzruszyły dziś dwa momenty - dopowiada ks. Artur Juzwa. - Pierwszy z nich był wtedy, kiedy papież przed modlitwą Anioł Pański powiedział, że chciałby każdemu z tych młodych ludzi popatrzeć w oczy. A potem dodał, że chce, żeby wiedzieli, że to Jezus patrzy każdemu z nich w oczy i mówi mu, jak bardzo jest ważny dla Niego. Powiedział, że Jezus uśmiecha się do ciebie i zachęcał, by zabrać ten uśmiech do domu - dzieli się ks. Juzwa.
- Drugim momentem niesamowicie wzruszającym był ten, kiedy papież ogłosił, że następne Światowe Dni Młodzieży będą w Seulu w Korei Południowej. W naszym sektorze wielu księży wzruszyło się radością Koreańczyków, ale też tym, że papież powiedział, że ten kontynent nadal potrzebuje ewangelizacji i obecności Kościoła - dopowiada ks. Juzwa.