Majster mówi do klienta: „To można naprawić, ale ile czasu na to zejdzie! Jak ja to policzę?”.
I najczęściej nie podejmuje się naprawy. „Taniej wyjdzie, jak pan kupisz nowe”. To jedno z wcieleń reguły mówiącej, że czas jest na wagę złota. A z drugiej strony każdy z nas pracując, może jakoś przeliczyć cenę swojego czasu. Dlatego można usłyszeć: „Nie zabieraj mi czasu”. Jak bardzo to potrafi zaboleć… Owszem, z tym zabieraniem czasu to może być prawda. Wszelako zwykle jest to prawda bolesna. Zwłaszcza wtedy, gdy rzecz się ma między bliskimi sobie ludźmi. Do tego stopnia, że może stać się początkiem końca przyjaźni. Kto winien? I ten, kto mówi o zabieraniu czasu, i ten, który nie w porę przychodzi do przyjaciela. Z tego wniosek, że trzeba być ostrożnym, uważnym, delikatnym wszędzie tam, gdzie w grę wchodzi cena czasu. Cena niekoniecznie przeliczalna na złotówki czy dolary. Różne są przecież miary wartości. Z ceną czasu to jednak podobnie, jak z wartością materialną. Chodzi o zasadę „ile trzeba stracić, żeby zyskać”. Powiedzmy, że straciłeś przysłowiowe „pół dnia”, ale zyskałeś przyjaciela na całe życie. Warto było? Warto – dla obu stron. Z drugiej strony – nie warto pędzić przez życie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.