– Nie mogę się zatrzymać na płaszczyźnie krytyki, bo stając w niedzielę na ambonie, muszę powiedzieć słowo nadziei. Na to czekają ludzie – mówił ks. Andrzej Draguła.
W Muzeum Diecezjalnym w Opolu 7 grudnia odbyło się spotkanie wokół książki ks. Andrzeja Draguły „Kościół, który wyznaję. Między zgorszeniem a nadzieją”. Autor, profesor w Instytucie Nauk Teologicznych Uniwersytetu Szczecińskiego i znany publicysta (m.in. laureat Nagrody Dziennikarskiej „Ślad”), w rozmowie z Ewą Skrabacz poruszył wiele wątków. Mówił o tym, że język religijny jest bardzo trudny do zrozumienia dla nowego pokolenia, a w dodatku język kościelny (na ambonie, w listach pasterskich) jest często nowomową, nieznaczącą dla ludzi nic, pustą i niezrozumiałą, a także o stosowaniu w duszpasterstwie „tresury”, metody kija i marchewki, które przynoszą opłakane owoce. Mówił o tym, że chrześcijaństwo nie jest przede wszystkim systemem etycznym (to za Benedyktem XVI), ale nadzieją zbawienia, ratunkiem dla grzeszników, którzy właśnie w Kościele mają swoje miejsce. Poruszył temat odchodzenia ludzi z Kościoła, co dzieje się nie dlatego, że przeżywają dramat utraty wiary, ale przestają ich te sprawy obchodzić i żyją w poczuciu, że religia ich nie dotyczy. Poruszył także kwestię zgorszenia Kościołem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.