Schematyzm odnotowuje wszystko minione i bieżące. Bo teraźniejszość bez znajomości przeszłości nie ma widoków na przyszłość. Przeciwdziałanie temu to jedna z funkcji kościelnych schematyzmów.
Schematyzm…? Od słowa „schemat”, czyli ogólny, wstępny szkic lub plan czegoś – tak to definiuje "Słownik języka polskiego". Na moim biurku, obok laptopa, leży książka zatytułowana "Schematyzm diecezji opolskiej. Tom 2: Duchowieństwo". Książka wydana niedawno, bardzo starannie, licząca ponad 500 stron. Krótkie notki, daty, adresy, dane różnego (schematycznego) rodzaju, zestawienia. O czymże tu felieton pisać. Ktoś nawet powiedział: A komu to potrzebne?
Obok wspomnianego schematyzmu leży inna podobna książka, po niemiecku: Real-Handbuch des Bistum Breslau z 1929 roku. Porządnie wydana, licząca prawie 500 stron, z czcionką zwyczajną z niemieckimi lub czeskimi znakami, ale także szczegółami w kroju gotyckim. Cenne dziś historyczne źródło dla wielkiego obszaru, jakim była ówczesna diecezja wrocławska. Nieraz sięgam do tego źródła, by zobaczyć, co w niejednym obszarze w ciągu minionych 100 lat się zmieniło.
Czekam niecierpliwie na pierwszy tom obecnej edycji naszego schematyzmu. Historia stanie się pełniejsza. I ciekawa. I kształtująca przyszłość. Kościół w zmieniających się czasach musi się zmieniać. Żeby to nie były zmiany dla samych zmian albo przypadkowe przeobrażenia, trzeba znać choć zarys, taki schematczny, tego, co było.
Otworzyłem aktualny schematyzm na stronie z hasłem „Horak Tomasz”. Czytam dane swego własnego, księżowskiego, zaczętego we Lwowie, a emeryckiego w Jesionikach na Śląsku żywota. Wszystko się zgadza, mogli byli ująć mi kilka lat, ale nie ujęli… Jedno hasło, choćby ważne i najważniejsze jak filar, historii jeszcze nie tworzy. Bo to nie pojedyncze nazwiska i dokonania różnego typu są materią historii i Historii – z małej i z dużej litery. Zarówno tej zwyczajnej, zaściankowej nieraz, jak i tej wielkiej, twórczej, budującej coś nowego. Na przykład Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego albo hospicjum onkologiczne, albo nowe centrum formacyjne, albo… Krótko, schematycznie schematyzm wszystko odnotowuje. Bo teraźniejszość bez świadomie branej przeszłości nie ma widoków na przyszłość. Przeciwdziałanie temu to jedna z funkcji kościelnych schematyzmów i innych podobnych cyklicznych publikacji.
A ten schematyzm sprzed stu lat? Zawiera ciekawe informacje, skondensowane jak to w tego typu wydawnictwie. Na przykład: Spr. polnisch u. deutsch (mowa polska i niemiecka). Ważna kolejność określeń – bo pierwsza pozycja wskazuje na większość mieszkańców – Polaków bądź Niemców lub Czechów. Co, zaskoczenie z tymi Czechami? Od tamtego czasu granice diecezji, państw, etnicznych, a także politycznych wpływów zmieniły się, co oczywiście odbiło się na zasięgu językowym. Ów schematyzm z roku 1929 jest ostatnim świadkiem tej językowej różnorodności diecezji wrocławskiej w jej rozległym ówcześnie wymiarze. Próby wydania aktualizowanego dodatku nie powiodły się. W Niemczech władzę przejął Hitler, nie mogło więc być mowy o ujawnianiu obecności języków polskiego i czeskiego… Sama historia. Trudna. Schematyzm z 1929 r. stał się więc historycznym obrazem tamtych czasów. A przyłączenie przeważających obszarów dawnej diecezji wrocławskiej do Polski odwróciło sprawę. Zresztą – zostały ziemie, domy, świątynie, fabryki, ale większość dawnych mieszkańców musiała opuścić swoje sadyby. My uciekaliśmy ze Lwowa, oni z Breslau. Kościelne schematyzmy oddają tylko część ludzkich dramatów tamtego czasu.
Czekamy na drugą część (formalnie będzie to pierwszy tom) bieżącego schematyzmu diecezji opolskiej. W warstwie najogólniejszej będzie ona dotyczyła parafii, świątyń oraz innych nieruchomości, a także dzieł Kościoła. Oczywiście, nie tylko ta diecezja ma swoje schematyzmy i nie tylko tu Kościół zmaga się ze skutkami powojennych zmian i granic, i populacji ludzkich przesiedlanych z miejsca na miejsce. Ale nawet takie przydzielone nowe miejsce na mapie Europy ma swoje centrum i serce – świątynię, kościół, daj Boże, by miało swojego duszpasterza. I – tak się zdaje – dobrze, by był otwarty na wszystkich i nie tylko jednym władał językiem.