Ponad 1000 dawnych uczniów tej szkoły przyjechało, by świętować jubileusz jej istnienia. Podczas VII Zjazdu Absolwentów była także okazja do spotkania się z niewidzianymi przez lata kolegami czy profesorami.
Śmiechu, gadania i wspominania było co niemiara. Wielu spoglądało na pamiątkowe tableau. Trudno się dziwić, że nie mogli się oni sobą nacieszyć. „Pamiętacie, tu była nasza sala od polskiego”, „Na tej ławeczce zawsze siadaliśmy przed lekcją”, „A za naszych czasów tych szafek nie było” - takie i podobne głosy niosły się po korytarzach.
Szkoła z tradycją
Carolinum to najstarsze na Śląsku Opolskim kolegium jezuickie, dziś Liceum im. Jana III Sobieskiego. Szczególną datą, uwiecznioną na sztandarze jest 23 kwietnia 1623 r. kiedy to arcyksiążę Karol Habsburg, biskup wrocławski sprowadził do Nysy jezuitów i powołał szkołę do istnienia. Rok później jej pierwszym dyrektorem został Christoph Scheiner, wybitny astronom, twórca helioskopu i odkrywca plam na Słońcu.
- W czterystuletniej historii zawsze najważniejsi byli ludzie, profesorowie oraz wychowankowie, ludzie z charyzmą, uparcie dążący do realizacji wymarzonych celów, którzy budowali etos tej szkoły. Dziś ich wspominamy. Tych absolwentów mamy sporo, przez te cztery stulecia to już będą pewnie setki tysięcy, a każdy ma jakieś osiągnięcia w bardzo różnych dziedzinach. Obecnie uczy się tu ok. 800 osób. Carolinum kształci ogólnie, każdy może odkryć i rozwijać swoje talenty - mówi Grzegorz Kulpa, obecny dyrektor I LO.
Wśród wybitnych osób, które kończyły tę szkołę są m.in.: Michał Korybut Wiśniowiecki (późniejszy król Polski), Jakub Sobieski (syn Jana III Sobieskiego), Konrad Bloch (laureat nagrody Nobla z medycyny), Emanuel Sperner (matematyk), Constantin Wilhelm Lambert Gloger (zoolog i ornitolog), Otto Kretschmer (oficer marynarki U-Bootów, dowódca sił NATO), Eduard von Grützner (malarz i grafik), Rafał Urban (pisarz), abp Alfons Nossol, Franciszek Trzeciak, Marta Klubowicz, Jacek Sobala (aktor), Janusz Sanocki (poseł na Sejm RP); Jan Matura (historyk i sportowiec).
Salę NDK w Nysie wypełnili absolwenci i goście. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćTo już 400 lat
Jubileuszowe świętowanie rozpoczął spacer śladami historii szkoły oraz wernisaż wystawy absolwentów Carolinum w Muzeum Powiatowym w Nysie. Oba wydarzenia odbyły się 2 maja i pozwoliły uczestnikom przypomnieć sobie ważne miejsca, wydarzenia związane z nauką, zobaczyć szkolne skarby (dawne przyrządy naukowe, elementy rzemiosła artystycznego, fotografie, grafiki, obrazy oraz starodruki pochodzące z dawnego księgozbioru biblioteki Carolinum), ale też współczesne dzieła uczniów i absolwentów, którzy rozwinęli swoje talenty artystyczne. Dzień później odbyła się gala, uroczysty przemarsz ulicami Nysy, prowadzony przez mażoretki, aż do szkoły, odsłonięcie pamiątkowej tablicy, a potem czas na spotkania w klasach z kolegami i profesorami, zwiedzanie dawnych murów i wreszcie bal absolwentów. Obchody zakończyła 4 maja Msza św. w intencji absolwentów w nyskiej bazylice.
Podczas gali nie brakło podziękowań, gratulacji i życzeń. Złożyli je m.in. przedstawiciele samorządu, Stowarzyszenia Najstarszych Szkół w Polsce, Georg Schütz z Privates Gymnasium Canisianum z partnerskiego miasta Lüdinghausen, pozdrowienia przesłał także abp Alfons Nossol, będący również absolwentem Carolinum. Przypomniano historię, wręczono medale osobom, które szczególnie przyczyniły się do rozwoju szkoły, a w części artystycznej zaprezentowali się wybitni absolwenci i uczniowie: od poloneza w wykonaniu tegorocznych maturzystów, rozpoczynającego wydarzenie, przez występy muzyczne - instrumentalne i wokalne, taneczne. Wspomnieniami ze szkolnych lat podzieliły się absolwentki: Magdalena Nieć, aktorka, reżyserka i scenopisarka oraz Ewa Jakubiec, Miss Polonia 2023.
- Pamiętam jak dziś, dzień, kiedy sprawdzałam na liście przyjętych do Carolinum, czy jest tam moje nazwisko. Tablica informacyjna była po lewej stronie od wejścia. Jaka ja byłam dumna - wracała do przeszłości Magdalena Nieć. Najbardziej zapamiętała scenę, na której występowała z koleżankami, wspominała oldskulowe ciuchy i buty na obcasie, które od swojej żony przynosił jej prof. J. Krzysik. - Mimo że grałyśmy, byłyśmy totalnie prawdziwe, szczere, niczego nie udawałyśmy. Dziś mamy okazję przypomnieć sobie naszych kolegów, odświeżyć przyjaźnie, ale też poznać się na nowo. Łączy nas Carolinum, przeszłość i młodość - podkreślała.
- Przed laty będąc w tych murach, siedząc w ławkach tej szkoły nigdy nie myślałam, że będę przemawiać przed tak zacnym gronem będąc absolwentką, ale i Miss Polonia 2023. Ale to tutaj nauczyłam się, że prawdziwe piękno pochodzi z serca, z umysłu, że to nie tylko wygląd, to co zewnętrzne jest najważniejsze - stwierdziła Ewa Jakubiec.
Przemarsz ulicami miasta był barwny i radosny. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćZe szkolnej ławy
Na jubileuszowe obchody i zjazd przybyło ponad 1100 absolwentów. Wśród nich są lekarze, prawnicy, nauczyciele, artyści i inżynierowie. Szkoła pękała w szwach, zwłaszcza podczas poloneza zatańczonego na korytarzu przez uczestników balu. Najważniejsze były jednak spotkania. Z najstarszych roczników (1955-1960) dotarło niewiele osób.
- Ja jestem z rocznika 1956 (rok matury), ale jest też ktoś z rocznika 1955. Przyjechało nas chyba siedmioro. My, naszą klasą spotykamy się regularnie co roku, mieliśmy już ok. 40 zjazdów. Najpierw spotykaliśmy się w Nysie, z małżonkami, a potem w innych miejscach, w Głuchołazach, Czechach, w Ustroniu, Warszawie, Jeleniej Górze - tam, gdzie się porozjeżdżaliśmy. Teraz nas już mało przyjechało, bo i już zdrowie nie takie i parę osób zmarło w czasie pandemii. Ja byłam jedną z najmłodszych, a mam teraz 85 lat, bo to była taka klasa powojenna, złożona z trzech roczników - wspominają Michalina Wagner (Lach) i Hanna Wojtanowicz (Komar). Również część ich dzieci i wnuków kończyła Carolinum.
Młodsi też wspominają maturę, wspólne wyjazdy, wycieczki, woźnego, który sprawdzał tarcze na mundurku... Niektórych ciężko rozpoznać po latach, inni prawie się nie zmienili. Przypominają się przyjaźnie, dawne miłości, różne klasowe przygody.
- My zdawaliśmy maturę w 1977 r. Byliśmy dobrą, mocną klasą, pomagaliśmy sobie nawzajem. Mieliśmy różne rajdy, prywatki, chodziliśmy na wykopki. Do dziś kontaktujemy się na WhatsAppie. Mieliśmy tu wspaniałe wzorce, także piękna, bo nasze dziewczyny w mundurkach były śliczne. Jedna z koleżanek przyszła dzisiaj w swoim dawnym mundurku i nadal świetnie wygląda. Mieliśmy wychowawcę, Józefa Krzysika, nauczyciela Przysposobienia Obronnego, autora hymnu Carolinum, który jak wpadał do klasy, gdy podpadliśmy, to wchodziliśmy pod ławki, ale kiedy przychodziło nas bronić na radzie pedagogicznej, walczył o nas jak lew... - opowiada Roman Sułkowski z klasy M2.
- I pamiętam, że dokonał rzeczy niemożliwej, bo nauczył nas zakładać OP1, czyli strój chroniący przed skażeniem chemicznym i wybuchem jądrowym - dodaje Jan Smolira z klasy M1. - U mnie to jest przyjazd na jubileuszowy zjazd i do rodziny. Nysa dość mocno się zmieniła, ale to liceum zostało niemal takie samo. I z przyjemnością spotyka się nauczycieli, szczególnie, kiedy oni nas pamiętają, rozpoznają w tej ogromnej masie ludzi, którzy się przez tę szkołę przewinęli - dodaje.
Spotkania z profesorami, zdjęcia, rozmowy... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość- Fajnie zobaczyć nauczycieli sprzed 20 lat. Od razu rozpoznaliśmy pana profesora, jest taki sam, to samo poczucie humoru. Siebie też w większości rozpoznaliśmy bez problemu. I od razu obudziły się wspomnienia, zrobiliśmy sobie zdjęcie - potwierdzają Daria Hłaska i Urszula Bazylińska, które maturę zdawały w roku 2003.
Spotkanie po latach to też wzruszenie dla dawnych pedagogów.
- Jestem zachwycona. Ja tu zaczęłam pracę, uczyłam fizyki i tu po 36 latach pracy skończyłam, a kilkanaście lat jestem na emeryturze. Spotkałam się z niektórymi uczniami, którzy w tym roku obchodzą 50-lecie matury, a ja 60-lecie. Niektórych rozpoznaję, inni muszą się przedstawić... To okazja do powspominania, powrót do młodości, jest mnóstwo emocji - uśmiecha się jedna z profesorek, wyściskana przez dawne uczennice.