O arcyciekawych losach książęcej rodziny opowiadała Natalia Klimaschka.
W dawnej roszarni w Tworkowie raciborska historyk, realizatorka filmowa, doktorantka Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach przybliżała 9 maja kolejne pokolenia Lichnowskich, związanych m.in. z ziemią raciborską i pograniczem śląsko-morawskim. Jej opowieść poprzedził ok. dwudziestominutowy film dokumentalny jej autorstwa, pt. „Książęta Lichnowsky i ich kulturalne kontynuacje”. Potem przedstawiała ich dalsze losy, kolejne wątki i ciekawostki, pokazywała także związane z nimi miejsca oraz żyjących jeszcze członków tej rodziny.
- Ja się zajmuję produkcją medialną, jestem realizatorem filmowym i chciałam zrobić coś związanego z naszym regionem, małą ojczyzną. A że sporo jeżdżę na rowerze po okolicy, natykałam się na miejsca związane z Lichnowskimi i tu u nas i w Czechach, np. w okolicach Hradca, w Kuchelnej (cz. Chuchelná) są osiedla robotnicze, mauzoleum... Gdy zaczęłam szukać informacji, okazało się, że to bardzo ciekawa rodzina. Paradoksalnie więcej się nimi interesowano za granicą, kręcono o nich filmy, a u nas ta historia była zakurzona. Kiedy więc udało się uzyskać dofinansowanie z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Institutu für Auslandsbeziehungen (IfA) zrealizowaliśmy ten film. Miał on być krótki, zwarty, zaciekawić, zachęcić do przyjrzenia się tym ludziom - tłumaczy.
Lichnowscy w Chuchelnej - kadr z prezentacji. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćDuży wpływ na region i jego rozwój zdają się mieć Feliks, a potem jego bratanek - Karl Max. Pierwszy, z wyjątkowo ciekawym, kontrowersyjnym i bogatym w skandale życiorysem, choć zakończył życie tragicznie, bardzo przyczynił się do budowy (także przez swoje ziemie) w latach 1844-1847 tzw. Kolei Wilhelma. Drugi był dyplomatą, który dokładał wszelkich starań, by powstrzymać wybuch I wojny światowej. Na swoich terenach rozwinął fabryki lnu, cukrownie, cegielnie. Wraz z żoną Mechtyldą bardzo wspierał też młodych artystów. Często gościli u nich wybitni artyści: muzycy, literaci, malarze. Wśród nich m.in. Goethe, Beethoven, Mozart, Paganini, Liszt, Picasso, Kokoschka, Rilke, Hauptmann, Scholtis. Zresztą sam Karl Max pobierał lekcje u Mozarta, a przyjaźnił się z Beethovenem. To jemu, jako swojemu mecenasowi ów muzyk dedykował wiele utworów, w tym jedną ze swoich sonat.
Inni członkowie tej rodziny byli nie mniej barwni: brat Feliksa i Carla Marii był rycerzem maltańskim, wielkim przeorem tego zakonu, hr. Robert - kanonikiem ołomunieckim oraz tajnym szambelanem papieskim - to na jego prymicjach w Krzyżanowicach grał sam Ferenc Liszt. Muzyk ten gościł u Lichnowskich dość często. Karl Max Lichnowski, syn Carla Marii przyjaźnił się zresztą z córką Liszta, Cosimą, która została potem żoną Richarda Wagnera. Młodszą siostrą Karla Maxa była hrabianka Margareta, późniejsza żona Karola hrabiego Lanckorońskiego, właściciela rozległych majątków w Galicji.
Jednak szczególną uwagę Natalia Klimaschka zwróciła na żonę Karla Maxa - Mechtyldę (niem. Mechtilde), hrabiankę von und zu Arco-Zinneberg.
- To taka nasza raciborska Daisy, jej postać powinna być znana dużo szerzej. Była rodzinna (została żoną, matką trójki dzieci), ale równocześnie bardzo nowoczesna, wyemancypowana, niezależna. Chciała pisać, tworzyć, udzielała się w środowisku literatów, malowała, śpiewała, grała na fortepianie. A jej mąż nie sprzeciwiał się temu, widział w tym potencjał. Bardzo lubiła też zwierzęta, pokazywała jak należy je dobrze traktować, pisała książki korzystając z własnych doświadczeń, zawierała w nich wiele celnych spostrzeżeń. Herman Hesse postawił ją jako autorkę na równi z Franzem Kafką. Nawet nosiła się bardziej nowocześnie, w wygodnym, bardziej męskim stylu. I też zmarła w zapomnieniu, jak Daisy. Dużo się pisało o niej za granicą, warto, by przypomniano ją też u nas - tłumaczy autorka filmu.
W życiu Mechtyldy nie brakło też romantycznej historii ani tragicznych zwrotów akcji. Także jej bogata twórczość znana jest znacznie bardziej w innych krajach niż u nas.
Natalia Klimaschka zdradziła także losy współcześnie żyjących Lichnowskich, mieszkających obecnie w Brazylii. Niestety zarówno książę Robert, jak i jego bracia Michel i Eduard nie mają póki co męskiego potomka, więc możliwe, że na nich wygaśnie męska linia książęcego rodu.
W spotkaniu wzięło udział wielu mieszkańców gminy Krzyżanowice, ale też pasjonatów lokalnej historii z dalszych okolic.
- Chcieliśmy pokazać dzieło pani Natalii, bo temat ten jest ściśle związany z gminą Krzyżanowice. I myślę, że warto przypominać historię tych ziem i ludzi tu mieszkających. I myślę, że to miejsce, dawna roszarnia, jest jak najlepszym miejscem do tego - podkreśla Sabina Ciuraszkiewicz, dyrektorka Gminnego Ośrodka Kultury w Krzyżanowicach.
- Jestem mieszkanką Tworkowa od 15 lat (wcześniej mieszkałam w Nieboczowach) i dzieje tej miejscowości bardzo mnie interesują. Tym bardziej, że żyjemy w otoczeniu obiektów, które zostały zbudowane przez poprzednie pokolenia, w tym przez Lichnowskich. Jest np. pałac w Krzyżanowicach, pięknie odrestaurowany, gdzie teraz mieści się dom opieki. Jest niedaleko Hradec, gdzie jeździmy np. na wycieczki, podziwiamy tamtejszą, bardzo zasobną bibliotekę... Możemy zobaczyć salę, w której tworzył Beethoven. Te miejsca jeszcze są. Stąd ten film był cennym dokumentem, nakreślił nam historię Lichnowskich z szerokim tłem. Cieszę się, że mogłam go obejrzeć i posłuchać pani Natalii - przyznaje Anna Wilczok, jedna z uczestniczek.
Film pt. „Książęta Lichnowscy i ich kulturalne kontynuacje. Zapomniana książęca rodzina z Orzesza” można obejrzeć również na YouTube (tutaj):
Książęta Lichnowsky i ich kulturalne inspiracje. Zapomniana książęca rodzina z Orzesza. Spectrum.directO Lichnowskich i ciekawostkach przedstawionych przez Natalię Klimaschkę będzie można przeczytać też w wydaniu papierowym Gościa Opolskiego (nr 20/2024 z 19.05.2024 r.).
(obraz) |