Rozegrany w Przechodzie miniturniej piłki prądowej okazał się świetną, ale bardzo mokrą zabawą.
Od kilku dni pogoda jest burzowa. Ale jeśli komuś wody wciąż mało, zawsze można zagrać w wasserball. Wystarczy niemałych rozmiarów gumowa piłka, nietypowe boisko rozciągnięte na błoniach wodnego akwenu, a do tego węże strażackie.
- Wasserball to lokalna tradycja w naszej parafii. Co roku w lipcu do Przechodu przyjeżdżają strażackie drużyny na międzynarodowe rozgrywki. Dlatego organizując zjazd kursowy mojego rocznika, pomyślałem, że i my jako księża włączymy się w tę inicjatywę. Celem jest dobra zabawa - mówi ks. Piotr Brągiel, proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Przechodzie.
Zjazd odbył się w piątek 31 maja, a jednym z punktów programu był miniturniej piłki prądowej. W tej grze boiskiem jest koryto rzeki Ścinawy Niemodlińskiej. Drużyny wystawiają sześciu zawodników, po trzech na prawym i lewym brzegu. Każda taka trójka operuje jednym wężem strażackim. Zatem łącznie wokół piłki krzyżują się cztery prądy wody.
- Wasserball to gra, którą wymyślili lokalni strażacy, przodkowie niektórych naszych obecnych mieszkańców. Dwie drużyny prądem wody próbują strzelić bramkę. Gramy dwie połowy po 5 minut - opisuje Łukasz Stolarski, który sędziował mecze księża kontra strażacy.
- To nie jest trudna gra, aczkolwiek potrzebne jest dobre zgranie zawodników. Ważne zadania ma każdy z nich. Zarówno ten, który kieruje strumieniem wody, ten, który wspomaga, jak i ten ostatni, który koordynuje rozciąganie i zwijanie węża. Koniecznie trzeba zaznaczyć, że węże są na pełnym ciśnieniu, więc mają swoją wagę, co na pewno wymaga dużo siły - tłumaczy Ł. Stolarski.
Na mostku i po obu stronach wodnego boiska zgromadziła się niemała publiczność. Opolscy i gliwiccy księża z rocznika 2009 zaprezentowali się w czarnych koszulkach Priest Team. W wasserball grali pierwszy raz w życiu. Czekały ich dwa mecze. Pierwszy ze strażakami z Sowina, drugi - ze strażakami z Przechodu. I choć pierwszą bramkę stracili bardzo szybko, to na tyle sprawnie opanowali zasady, że do końca nie przepuścili już żadnej piłki.
Z drużyną z Sowina wygrali 5:1, a z drużyną z Przechodu - 1:0. W nagrodę zaprosili strażaków i publiczność na grilla i słodki poczęstunek.
Przechód, 31.05.2024. Miniturniej Wasserballa
- Ta gra to coś zupełnie innego niż piłka nożna. Nie było łatwo. Tu potrzebna jest zupełnie inna technika gry, więc potrzebowaliśmy czasu, żeby podpatrzyć, jak to robią strażacy. Na pewno potrzebna jest siła w nogach, ale też w rękach. Trzeba też mieć trochę sprytu, żeby wiedzieć, gdzie uderzyć strumieniem wody w piłkę, żeby ona poszła w stronę, w którą chcemy ją posłać. Zabawa była przednia! I bardzo mokra - podsumowuje ks. Bartosz Radecki.
- Węże mają średnicę 52 mm i cały czas wypełnione są wodą. Po 10 minutach gry, gdy zawodnicy schodzą z meczu, naprawdę są zmęczeni. Mecze są szybkie i widowiskowe. Publiczność może bez trudności zrozumieć zasady i dobrze się bawić, oglądając zawody. Oczywiście można dostać strumieniem wody czy zostać troszkę ochlapanym, ale to elementy charakterystyczne wasserballa - podkreśla Krzysztof Sporek, prezes OSP w Przechodzie.
- Pierwsze wzmianki o wasserballu pochodzą sprzed wojny. Niestety, są bardzo szczątkowe. Natomiast w 2001 r. zorganizowaliśmy pierwsze zawody. Ten nasz turniej z roku na rok się rozrastał, aż w końcu uzyskał status turnieju międzynarodowego. To takie nasze strażackie mistrzostwa Europy, które odbywają się zawsze w ostatnim tygodniu lipca - mówi K. Sporek.