Dzisiaj w parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Strzelcach Opolskich odbyła się inauguracja 25. Ogólnopolskiego Tygodnia św. Krzysztofa organizowanego przez MIVA Polska. W południe Mszy św. inaugurującej tydzień, mający uświadomić potrzebę pomocy w zakupie środków transportu dla misji katolickich oraz bezpiecznej jazdy, przewodniczył bp Rudolf Pierskała. Relacja TUTAJ. Po południu strzelecka parafia wspólnie z MIVA Polska zorganizowały Misyjny Festyn św. Krzysztofa.

- Razem niesiemy Chrystusa na krańce świata. Widzę, że jesteśmy tu rzeczywiście razem i że jest nas tylu. MIVA Polska specjalizuje się w pomocy misjonarzom w zakupie środków transportu: od lądowych, przez wodne aż po powietrzne. Przede wszystkim chcemy, żeby misjonarz miał do dyspozycji pojazd. Żeby mógł dojechać do ludzi, często do kilkudziesięciu stacji misyjnych. Pomagamy też w zakupie ambulansów do szpitali misyjnych czy autobusów dla szkół misyjnych. To robimy w imieniu Kościoła w Polsce. Mamy swój wkład w misje, jako Polska, jako katolicy i jako ludzie dobrej woli. A szczególnie jako kierowcy, którzy składają 1 grosz za jeden kilometr jazdy. Z tego są pojazdy misyjne - powiedział ks. Jerzy Kraśnicki, dyrektor MIVA Polska witając kilkuset mieszkańców Strzelec Opolskich i okolicznych miejscowości, którzy mimo gorącego popołudnia przyszli na misyjny festyn.

Atrakcji nie brakowało i całe rodziny bawiły się dobrze, a nawet znakomicie. Stragan MIVY z gadżetami z krajów misyjnych cieszył się ciągłym powodzeniem. Kolejki ustawiały się również przy stoisku z cegiełkami, które wspierały "Akcję św. Krzysztof - 1 grosz za 1 kilometr", a każda z nich była jednocześnie losem na loterii czy bonem na kawałek kołocza. Pod ołtarzem fatimskim ustawiła się strzelecka policja i każdy mógł przynajmniej przez chwilę poczuć się jak policjant drogówki zasiadając na motorze wysyłającym ostrzegawcze sygnały świetlne. Tymczasem na scenie festynowej pod wielkim namiotem  misjonarki i misjonarze opowiadali o swojej pracy na przemian z występami zespołu Los Companieros - muzyków z Peru grających muzykę andyjską oraz - rzecz jasna - nieśmiertelne „El Condor Pasa”. Siostry misjonarki porywały do tańca w kółeczku uczestników festynu.

- Pracuję w Boliwii na wysokości 2500 m  n.p.m. Do naszej parafii należy sto wiosek rozrzuconych w górach. Bez pomocy MIVY nie byłoby szans dostać się do wszystkich z nich. Potrzebujemy dobrych samochodów, z napędem na cztery koła, bo w górach gliniaste drogi w porze deszczowej są często nieprzejezdne. Czasem musimy auto zostawić w górach, bo nie ma szans przejazdu np. przez potok, który zamienił się w rzekę. Kiedy docieramy do ludzi wysoko w górach to - obok katechezy - przywozimy im też drobne podarunki. Oni jedzą tylko ziemniaki i potrawy z kukurydzy. Więc naprawdę się cieszą prostymi rzeczami - jak przywieziemy z nizin banany czy chleb z piekarni albo słodycze dla dzieci, to jest wielka radość. Zwieńczeniem każdego takiego spotkania jest Eucharystia. Wielu z tych ludzi nie tylko żyje bez prądu, ale także nie miało dostępu do sakramentów. Dlatego w tych trudno dostępnych terenach bardzo ważna jest obecność kapłanów - mówiła s. Katarzyna.

Ks. Henryk Pocześniok, misjonarz diecezji opolskiej w Peru opowiadał o swojej parafii w Andach. - Nasza parafia to siedem gmin, wiele miejscowości, wiele kaplic. Miejscowości położone są od 3000 do 4500 m n.p.m. Jest niebezpiecznie. Cały czas trzeba uważać jak się jedzie nad przepaściami. Jak autobus wpadnie w taką przepaść, to czasami odnajdują go po paru miesiącach. Ostatnio znaleźli motor, ale człowieka nie znaleźli. Na początku człowiek jadąc tymi drogami się boi, ale potem się przyzwyczaja. Gdyby nie MIVA byłoby o wiele trudniej. Dawniej jeździłem na mule, nie było dróg, mostów i przepraw. Dlatego te wasze ofiary są bardzo ważne. Dlatego serdeczne wam dzięki za to - mówił.

Migawki wideo z inauguracji Ogólnopolskiego Tygodnia św. Krzysztofa można zobaczyć poniżej.