W niedzielę doświadczyli wspaniałej gościnności mieszkańców Niwek i Chrząstowic. Dziś miasteczko namiotowe rozstawili przy plebanii w Kamieniu Śląskim.
Na postoju w Suchym Borze do strumienia opolskiego dołączyła nowa grupa - jedynka pomarańczowa, która na pielgrzymi szlak wyruszyła w niedzielę z Ligoty Turawskiej. Patronem grupy jest sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki, a jej przewodnikiem w drodze - ks. Leszek Rygucki, z którym rozmawialiśmy w Kamieniu Śląskim.
- W ubiegłym jako parafianie z Ligoty Turawskiej, a było nas około 40-50 osób, przyłączyliśmy się do trzynastki srebrnej. Okazało się, że wspólnie z trzynastką szła również trójka pomarańczowa. A połączenie trzech grup to już spora liczba pielgrzymów, dlatego zdecydowałem, że stworzymy swoją grupę. Okazało się, że nigdy nie było jedynki pomarańczowej, czyli czekała na nas. Dopytałem też, czy patronem może być sługa Boży, okazało się, że tak, więc wybór był oczywisty - ks. Franciszek Blachnicki, który jest moim mistrzem życia duszpasterskiego i duchowego - mówi ks. Leszek Rygucki.
Duszpasterz, kiedy był proboszczem parafii św. Tomasza w Kietrzu, prowadził piątkę zieloną, którą zorganizował jako grupę namiotową. To znaczy, że w miejscach noclegu tworzyli małe miasteczko namiotowe, organizowali sobie wspólny stół i polowe prysznice. Obecnie jako proboszcz parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Ligocie Turawskiej zaproponował parafianom dokładnie ten sam styl pielgrzymowania.
- Jesteśmy grupą namiotową to znaczy śpimy pod namiotami i w drodze praktykujemy namiot spotkania. Pod tą nazwą kryje się rozmyślanie nad słowem Bożym. Bierzemy tekst Ewangelii z dnia i nad nim się „zatrzymujemy”, idąc zwłaszcza odcinkami leśnymi, kiedy przyroda jest tak blisko nas, gdzie jest życie. Stawiamy sobie pytania i dajemy czas na rozmyślanie. A las sprzyja zachwytowi nad stworzeniem - podkreśla ks. Rygucki.
Grupę prowadzi ks. Leszek Rygucki. Anna Kwaśnicka /Foto GośćTrasa jedynki pomarańczowej pierwsze dnia prowadziła z Ligoty Turawskiej do Chrząstowic. Drugiego dnia, w poniedziałek wyruszyli z Chrząstowic do Suchego Boru gdzie włączyli się w strumień opolski, z którym wspólnie dotrą na Jasną Górę.
- W ubiegłym roku szliśmy z Ligoty Turawskiej do Opola, ale to ponad 30 kilometrów, które pokonywaliśmy w ukropie. W tym roku szukaliśmy korzystniejszej trasy, by połączyć się ze strumieniem opolskim. Kiedy doszliśmy do Chrząstowic, to zostaliśmy tak wspaniale przyjęci, że aż miałem łzy w oczach. Myślę, że ci, którzy nas ugościli, też bardzo się wzruszyli. To był pierwszy raz, kiedy jako parafia gościli pielgrzymów. Wieczorem spotkaliśmy się wspólnie na nabożeństwie, przyszło wielu miejscowych parafian - wspomina przewodnik jedynki pomarańczowej.
- A po drodze, kiedy szliśmy przez Niwki i mieszkańcy zobaczyli pielgrzymów, to natychmiast otworzyli salę i dosłownie z niczego przygotowali dla nas poczęstunek. Myśmy wcześniej się nie anonsowali, że będziemy szli. Zostaliśmy zaskoczeni gościnnością - podkreśla ks. Rygucki. Przyznaje, że na pielgrzymce był już kilkadziesiąt razy, ale są takie wyjątkowe chwile i przeżycia, które naprawdę się zapamiętuje.