Hospicjum św. Arnolda Janssena poniosło poważne straty w czasie powodzi. - Ludzie są przewspaniali - podkreśla wsparcie dla hospicjum w trudnych chwilach Edyta Kulik-Grochowska, wiceprezes.
Tak wielu ludzi przyszło nam z pomocą, żeby przenosić stąd wszystko na wyższe piętra i bezpieczne miejsca, a potem w czasie sprzątania, że ogarnia mnie wzruszenie kiedy o tym myślę. Wolontariusze naszego hospicjum i nawet sąsiedzi z naszej ulicy - mimo, że ich domy też były zagrożone - pomagali nam bez wytchnienia - mówi Edyta Kulik-Grochowska, wiceprezes Stowarzyszenia „Auxilium” prowadzącego Hospicjum św. Arnolda Janssena w Nysie.
Powódź zalała pierwszy poziom budynku hospicjum, mieszczącego się przy ul. Sienkiewicza w starej, przedwojennej, wyremontowanej i rozbudowanej siłami stowarzyszenia willi. Zalany został m.in. pokój pożegnań, apteka i magazyn środków higienicznych, szatnia personelu, garaż (samochody - ponieważ hospicjum nyskie jest zarówno stacjonarne, jak i domowe - udało się przeparkować w bezpieczne miejsca). Zniszczone zostały ściany, meble, drzwi, sprzęt. Wstępnie straty zostały oszacowane na ponad 300 tys. zł. Nyskie hospicjum jest prowadzone przez stowarzyszenie - funkcjonuje dzięki wsparciu darczyńców, społeczności lokalnej i pracy wolontariuszy. Działa już od 30 lat.
- Szkody są ocenione dopiero wstępnie, na szybko. Dzisiaj był u nas inspektor PZU i do listy, którą spisałyśmy dopisywał nowe szkody - informuje Edyta Kulik-Grochowska.
Wstępna lista strat jest dostępna w linku na końcu tekstu, gdzie trwa też zbiórka wspierająca nyskie hospicjum w powrocie do normalnej działalności. - Jesteśmy naprawdę poruszeni. Jak niesamowici są ludzie, którzy nam pomagają i wspierają w tej trudnej chwili. Nieocenioną pomocą są dla nas żołnierze, którzy sprzątają. Mamy wiele telefonów od ludzi, organizacji i innych hospicjów, które pytają, czy nie potrzebujemy pomocy. Bardzo chcę im wszystkim podziękować. Ludzie są przewspaniali - podkreśla pani wiceprezes.
- Byliśmy przygotowani na ewakuację pacjentów wyżej, wszystko było do tego przygotowane. Na szczęście nie było takiej potrzeby. Pacjenci są dla nas najważniejsi. Naszym priorytetem w czasie powodzi było właśnie to, żeby oni czuli się bezpiecznie. Personel czuwał. Oddział był strefą bezpieczeństwa. Nie odczuwało się tam stresu, napięcia z powodu nadchodzącej wody - mówi E. Kulik- Grochowska. W nyskim hospicjum jest 15 miejsc dla chorych.
- Przede wszystkim potrzebujemy pieniędzy na remont - odpowiada Aleksandra Pięk, księgowa hospicjum, na pytanie czego potrzeba w tej chwili najbardziej.
Nyskie hospicjum można wspomóc TUTAJ.