- Możliwość współtworzenia spektaklu jedni nazwą formą terapii, a inni formą zabawy, ale myślę, że dla naszych przyjaciół z niepełnosprawnością to po prostu kwestia wyrażenia siebie, pokazania, że też coś potrafią, że też mogą zagrać i pokazać się szerszej publiczności - mówi Monika Grabowska z Fundacji "L'Arche" Opole.
Już po raz trzeci na deskach Opolskiego Teatru Lalki i Aktora spektakl jasełkowy wystawiła Fundacja "L’Arche" Opole. Przedstawienie zaprezentowali na małej scenie w sobotni wieczór 11 stycznia, zapraszając na widownię spore grono przyjaciół, czyli tych, którzy na różne sposoby wspierają ich w realizacji marzenia o wybudowaniu małego domu o rodzinnym charakterze, gdzie zamieszkają dorośli z niepełnosprawnością intelektualną.
- Ubiegły rok był dla nas przełomowy, bo miasto Opole wydzierżawiło dla nas działkę, na której stanie nasz dom. Jesteśmy dobrej myśli, że uda nam się go wybudować. Z końcem września złożyliśmy wniosek do realizowanego przez PRFON programu "Samodzielność - Aktywność - Mobilność. Wspomagane Społeczności Mieszkaniowe". W podsumowaniu pierwszego etapu na 37 wniosków jesteśmy na drugim miejscu. Teraz czeka nas drugi etap, w którym mamy złożyć projekt architektoniczno-budowlany i pozostałe wymagane dokumenty, a później nastąpi ich weryfikacja i ocena przez komisję. Mamy nadzieję, że w marcu poznamy wyniki i otrzymamy dofinansowanie na budowę - mówi Anna Kupińska, prezes Zarządu Fundacji "L’Arche" Opole.
Ich działania wspierają nie tylko rodziny osób z niepełnosprawnością, ale też Uniwersytet Opolski, samorząd i partnerzy biznesowi.
- Kiedy 6 lat temu zaczynaliśmy nasze działania, nie mieliśmy pojęcia, ile nas czeka pracy i jak bardzo będzie intensywna. To, że właściwie ciągle działamy wolontaryjnie po godzinach pracy zawodowej, pokazuje, że mamy wielką determinację i motywację, aby dom dla osób z niepełnosprawnością intelektualną powstał, bo jest bardzo potrzeby - podkreśla A. Kupińska.
- Działamy dwutorowo. Jedna droga to ta stricte techniczna, która krok po kroku prowadzi nas budowy domu. A druga droga buduje wspólnotę. Te jasełka są właśnie elementem budowania wspólnoty, dobrego środowiska, które jest potrzebne, żeby wybudowany budynek mógł być domem i żyć dobrym życiem - dodaje Justyna Nagel.
W role aniołów, pasterzy, królów oraz Maryi i Józefa wcieliło się 12 dorosłych osób z niepełnosprawnością intelektualną. To najstarsza w tym gronie Teresa z rozbrajającym uśmiechem i żywiołowa Dorota, która podczas kolędowania po zakończeniu spektaklu nie wyszła z roli i swobodnie czując się na scenie, chętnie improwizowała, wzbudzając gromkie oklaski. Obie wcieliły się w role aniołów.
Archaniołem Gabrielem, który zaniósł Boże przesłanie najpierw Maryi, a potem Józefowi, był Piotr. W role Trzech Króli tym razem wcielili się Miłosz, Michał i Kuba. Pastuszkami byli Madzia, Kamila, Kuba i Marcin, Maryją - Małgorzata, a św. Józefem - Damian.
Obok nich na scenie pojawili się wolontariusze fundacji, studenci z Koła Naukowego Pedagogów Uniwersytetu Opolskiego i wychowankowie Domu Dziecka w Opolu-Chmielowicach. Był też chór Cantate Deo, prowadzony przez Aleksandrę Ślepecką, który zadbał o oprawę muzyczną jasełek. - To wszystko dzięki tytanicznej pracy Barbary Lach, naszej wolontariuszki, a jednocześnie aktorki Opolskiego Teatru Lalki i Aktora. Pierwszy raz jasełka były realizowane w ramach projektu, ale w kolejnych latach to Basia późną jesienią wychodziła z inicjatywą. Rozpoczynały się nauka tekstu i próby. Przed rokiem akcja toczyła się wokół postaci św. Józefa, a w tym roku pojawia się postać św. Franciszka - opowiada M. Grabowska.
- Kiedyś myślałam o zrealizowaniu spektaklu ze św. Franciszkiem, właściwie zawsze chciałam coś z nim zrobić. Tutaj po prostu zaprosił kolędników, żeby przyszli i mu zagrali - mówi B. Lach. To niejedyna zmiana. Artystka inaczej też pokazała rzeź niewiniątek. - Myślę, że my wszyscy - chcąc, nie chcąc - powodujemy, że wiele dzieci świata ciągle ma się źle. Dlatego nie pokazuję rzezi niewiniątek w zwykły sposób, czyli zagranej lalkami - wyjaśnia. - We wcześniejszych latach pokazywałam slajdy dzieci w różnych trudnych sytuacjach. Tym razem do św. Franciszka przychodzą trzy osoby. Pierwsza mówi o swoim dziecku, którego bardzo chciała, a którego nie może mieć. Druga opowiada o dziecku, które zostało zastrzelone. A trzecia o zmarłej kobiecie, której córka wiecznie poszukuje i odnajduje w różnych sytuacjach - opowiada.
Jak jej się pracuje z osobami z niepełnosprawnością? - Zawiązały się między nami bardzo mocne relacje, dlatego nie wyobrażam sobie, żeby w obsadzie mogło kogoś zabraknąć. Praca z nimi uczy pokory. Człowiek nabiera dystansu do swojego pośpiechu, że wszystko "już", bo "teraz" trzeba to zrobić. Z nimi też trzeba, też teraz, ale można z pewnym dystansem - opowiada B. Lach.
Aktorzy z roku na rok z coraz większą pewnością odnajdują się na scenie. Tym razem właściwie po końcowych oklaskach nie chcieli z niej zejść. Dlatego A. Ślepecka intonowała kolejne kolędy. A gdy po trzeciej zwrotce "Przybieżeli do Betlejem" dała znak chórowi do zakończeniu utworu, to anielska Dorota po chwili przerwała ciszę i krzyknęła: "Dziwili się napowietrznej muzyce!". Więc chór wraz z aktorami i widownią zaśpiewał i czwartą zwrotkę.
- Mogę powiedzieć, że już zaprzyjaźniliśmy się z teatrem. Możliwość współtworzenia spektaklu jedni nazwą formą terapii, a inni formą zabawy, ale myślę, że dla naszych przyjaciół z niepełnosprawnością to po prostu kwestia wyrażenia siebie, pokazania, że też coś potrafię, że też mogę zagrać i pokazać się szerszej publiczności - mówi M. Grabowska.
W fundacji proponują swoimi przyjaciołom wiele różnych aktywności, m.in. w ubiegłym roku zrealizowali cykl warsztatów związanych z usamodzielnianiem się w codziennym życiu. Pojechali też na wakacje do Gdyni, gdzie spędzili wspaniały czas w tamtejszym domu L’Arche.