Środa Żurowa w Biedrzychowicach: Wielka kroszonka i palenie żuru. - Tradycja jest naszą siłą! - mówiła wicemarszałek Donath-Kasiura.
Wczoraj popołudniu (16 kwietnia) i wieczorem w Biedrzychowicach k. Głogówka Stowarzyszenie Odnowy Wsi i DFK po raz kolejny zorganizowały obchody Środy Żurowej. Tak na Śląsku nazywa się Wielką Środę. Najpierw w centrum wsi, przy drodze krajowej numer 40, wiodącej z Kędzierzyna-Koźla do Prudnika, na skwerku przy kapliczce św. Jana Nepomucena zaprezentowano wielką kroszonkę, która będzie tam stała w okresie wielkanocnym i przyciągała wzrok przechodniów i przejeżdżających. W pokazie wzięło udział kilkadziesiąt osób, w tym większość kilkuletnich dzieci, co cieszyło chyba wszystkich.
- Spotykamy się dzisiaj przy kroszonce, ale tradycji, które są u was w domach żywe, jest wiele. Wielkie dzięki za to. Tradycja jest naszą siłą! Dzięki niej czujemy się u siebie, ale także chcemy, aby wszyscy mieszkańcy regionu je poznawali - powiedziała wicemarszałek województwa Zuzanna Donath Kasiura.
Dalsza część kultywowania zwyczajów Wielkiej Środy miała miejsce w oddalonym o ok. 300 metrów Muzeum Wiejskim „Farska Stodoła”. Tam wystąpiły przedszkolaki (niektóre stremowane) śpiewając m.in. o wielkanocnym zajączku. Potem Róża Zgorzelska, założycielka „Farskiej Stodoły” opowiedziała krótko o śląskich zwyczajach związanych z Wielkim Tygodniem. - Wiecie dlaczego na stole w Wielki Piątek leżał krzyż i to często wsparty na poduszce? Bo wszyscy domownicy w Wielki Piątek ten krzyż całowali - mówiła R. Zgorzelska. Przypomniała także o chodzeniu z kołatkami, obdarowywaniu kroszonkami, robieniu krzyżyków, które po Wielkanocy wsadzano w pole i poświęcano wodą święconą. Pokazała XIX-wieczne domowe kropidło z Biedrzychowic, które zachowało się w dobrym stanie.
Poczęstunek dla gości nie mógł się obyć bez żurku (z jajkiem i szczypiorkiem, jak kto chciał). Środa Żurowa właśnie od żuru, który dawniej był głównym wielkopostnym jedzeniem, wzięła swoją nazwę. A jej kulminacją było „palenie żuru”, czyli wielkich ognisk suchych gałęzi, liści, słomy etc.
- Ja się wychowałam na Żurowej Środzie. Dawniej w ten dzień na skrzyżowaniach polnych dróg, zwykle przy krzyżu, paliliśmy ogniska. Od nich zapalało się pochodnie ze starych mioteł brzozowych i biegaliśmy z nimi po polach w stronę Wróblina i często spotykaliśmy się wtedy z młodzieżą z tej wsi. Dawniej palono tylko suche gałęzie i to, co zostało w ogrodach i sadach po zimie. Ale nie plastiki, gumowce czy opony, jak to się potem zaczęło robić. Dlatego kiedy powstało nasze Muzeum „Farska Stodoła” postanowiliśmy zrobić takie „palenie żuru” jak dawniej było, bez toksycznych śmieci - powiedziała Róża Zgorzelska.
Biegający po polach z płonącymi pochodniami wznosili różne okrzyki. - Różnie: po śląsku, po niemiecku. Na przykład „Wir suchen den Judas” (Szukamy Judasza), albo „Judasza łowimy” czy też „żur poula”. U nas to nie było tylko robienie porządków, ale miało to też znaczenie związane z Wielkim Tygodniem. Te ogniska miały rozjaśnić noc, żeby znaleźć Judasza - mówi nam R. Zgorzelska.
Nie było jednak zwyczaju „palenia Judasza”. Zwyczaj ten sam, ale znaczenie nieco inne opisane jest np. w gminie Gogolin, gdzie nie było to „szukanie Judasza”, ale „szukanie Ponbóczka”.
W każdym razie „Palenie żuru” było również symbolicznym pożegnaniem się z wielkopostną strawą i zapowiedzią wielkanocnych radości wyrażanych przez to, co pojawiało się na stole. W Farskim Ogrodzie przy Farskiej Stodole w Biedrzychowicach duże ognisko zapłonęło dopiero wtedy, gdy słońce już prawie zaszło za horyzont.
- Niech się żur pali/ Po czterdziestodniowym poście/ Bandziymy jeść dalyj/ Bandziymy jejść tusto, bogato i mnóstwo - skomentował tradycyjną przyśpiewką widok płonącego ogniska w Biedrzychowicach Krystian Czech, miłośnik i gorący propagator tradycji śląskich, muzyk, założyciel zespołu Silesia, pracownik Muzeum Wsi Opolskiej.
Na polach w Biedrzychowicach przed zachodem słońca jeszcze pracowali gospodarze. - Wykorzystują dobry dzień do prac polowych. Ale w Wielki Czwartek, a już na pewno w Wielki Piątek i Sobotę, u nas na polu się nie pracuje, tego się trzymamy, zachowujemy te dni świąteczne - mówi R. Zgorzelska.
Wracając do Kędzierzyna-Koźla mijało się widoki kilkunastu płonących w ciemnościach ognisk w kolejnych wsiach: Zwiastowicach, Twardawie, Pokrzywnicy i Większycach. Noc Środy Żurowej zapowiadająca największe wydarzenia w historii świata.
Palenie żuru w Biedrzychowicach