– Pamiętajmy o tym, że oni zginęli za ojczyznę, broniąc honoru i wierności przysiędze wojskowej – mówi Urszula Gawor.
To już 85 lat od zbrodni katyńskiej. – Tę rocznicę przeżywam spokojnie – zapewnia Maria Matlachowska ze Stowarzyszenia Rodzina Katyńska w Opolu, której ojciec został zabity w Charkowie. – Najtrudniej było nam w latach 90. Wtedy zaczęło być głośno o tym, co wydarzyło się w 1940 r. To wtedy pojawiały się poruszające wspomnienia naszych matek o mężach, a naszych ojcach. To wtedy szukaliśmy śladów, budowaliśmy cmentarze. Mój ojciec spoczywa na cmentarzu w Charkowie. Byłam tam trzy razy. Najpierw na zakończeniu ekshumacji w 1996 r. Dopiero wówczas – gdy zobaczyłam wydobyte z grobu przedmioty – uwierzyłam, że on tam jest. Wcześniej widziałam jego nazwisko na spisach zaginionych, ale dopiero wtedy uwierzyłam, że naprawdę spoczywa w jednej z mogił. W Charkowie byłam też na wmurowaniu kamienia węgielnego, a potem na poświęceniu cmentarza. Ta ostatnia uroczystość była dla mnie radosna. Kiedy zabił dzwon i wokół rozlegał się szloch, wyobraziłam sobie, że ci, którzy zginęli, cieszą się, że Polska do nich przyszła, że ich odnalazła. Przecież, kiedy oni umierali, zdawali sobie sprawę, że może nikt się o nich nie dowie, a my – chociaż po tylu latach – jednak się dowiedzieliśmy – mówi pani Maria.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.