- Szybko posiadł mądrość Chrystusowego krzyża - o nowym błogosławionym powiedział o. Jarosław Paszyński, prowincjał jezuitów.
W sobotni wieczór w kościele ojców jezuitów w Opolu sprawowana była dziękczynna Msza św. za dar życia bł. o Eduarda Profittlicha, pochodzącego z Niemiec jezuickiego kapłana, który żył w latach 1890-1942, a w latach 1925-1928 duszpasterzował w Opolu. Był to czas, kiedy jezuici powrócili do miasta po ponad 100 latach nieobecności.
W 1935 r. został pierwszym od XVII w. katolickim arcybiskupem Estonii. Szybko nauczył się języka estońskiego i przyjął obywatelstwo tego kraju. Po inwazji sowieckiej na Estonię pozostał ze swoją owczarnią. 27 czerwca 1941 r. został aresztowany przez NKWD i deportowany do Kirowa w głębi ZSRR. W trakcie brutalnych przesłuchań połączonych z torturami konsekwentnie odpierał stawiane mu zarzuty działalności szpiegowskiej. Został skazany na śmierć, ale wykonania wyroku nie doczekał. Zmarł w więzieniu 22 lutego 1942 r.
18 grudnia 2024 r. papież Franciszek zatwierdził dekret o jego męczeństwie. Do chwały ołtarzy został wyniesiony w sobotę 6 września. Uroczystość beatyfikacyjna odbyła się w Tallinie. A wieczorem - tego samego dnia - w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Opolu biskup opolski Andrzej Czaja przewodniczył dziękczynnej Mszy św. za dar życia nowego błogosławionego.
Przed jej rozpoczęciem odczytany został ostatni list, który o. Eduard wysłał do krewnych na rok przed śmiercią. Arcybiskup umotywował w nim podjętą decyzję pozostania w Estonii po inwazji sowieckiej. "Chociaż przyszłość nie jest zbyt przyjemna z ludzkiego punktu widzenia, postanowiłem zostać. Przecież to słuszne, że pasterz zostaje ze swoją owczarnią i dzieli z nią szczęście i nieszczęście" - napisał.
- Odkąd niecały rok temu usłyszeliśmy o Eduardzie Profittlichu, poczuliśmy, że jest to postać wyjątkowa i zarazem zupełnie nieznana. Poczuliśmy misję, żeby tę postać przybliżyć innym. To wyjątkowy człowiek, który przybył do Opola i łączył różne środowiska, jednoczył różnych ludzi. Jako Niemiec przybył do niemieckiego miasta, ale pracował też z Polonią - mówił o. Andrzej Duran, proboszcz jezuickiej parafii w Opolu.
- Skoro Boska opatrzność po latach zapomnienia przypomina nam o nim, to znaczy, że sam Bóg chce, abyśmy zaczerpnęli w tych dzisiejszych uwarunkowaniach świata z jego życia, z jego myśli i z jego świadectwa - zauważył bp Czaja.
Homilię wygłosił o. Jarosław Paszyński, prowincjał jezuitów. O nowym błogosławionym powiedział, że szybko posiadł on mądrość Chrystusowego krzyża. - Mądrość ta to naśladowanie Zbawiciela w miłości, to naśladowanie Jezusa jako Dobrego Pasterza, który kocha do końca, dając własne życie za swoich przyjaciół. Dziękujemy dzisiaj Panu Bogu za święte życie bł. Eduarda Profittlicha. Wyrażamy naszą wdzięczność tutaj, w Opolu, w jezuickim kościele, gdzie wyniesiony na ołtarze jezuita przed 100 laty przyjechał do nowo powstałej rezydencji. Posługiwał tu przez trzy lata, dzieląc się wiarą i pokojem zarówno z Polakami, jak i z Niemcami - mówił o. Paszyński.
Czego dzisiaj nas uczy nowy błogosławiony? - Głębokiej relacji z Chrystusem. Uczy nas szacunku do ludzi należących do różnych narodów i mówiących różnymi językami. Uczy nas wewnętrznej wolności w pełnieniu woli Bożej. Dla nas, w Opolu, jest to radość, że po tej ziemi chodził i tu pracował święty, będąc zwyczajnym kapłanem i zakonnikiem - podkreślił prowincjał jezuitów. - Dzisiejsza uroczystość jest dla nas zachętą do zwyczajnej świętości, do uświadomienia sobie, że pewnie niejednokrotnie spotykamy się z ludźmi, którzy w oczach Boga są błogosławieni. Bo takimi są ludzie dobrzy, pokorni, żyjący wiarą, mądrością krzyża i emanujący wewnętrznym pokojem. Niech bł. Eduard Profittlihch wstawia się za nami i uczy nas, jak żyć mądrością Chrystusowego krzyża, jak kochać Boga i ludzi w naszej codzienności - zakończył homilię.
W procesji z darami do ołtarza zostały przyniesione nie tylko chleb i wino, ale także ostatni list o. Eduarda, który przed Mszą św. został odczytany.
- Bądźcie świadkami tego dnia. Mówcie o tej beatyfikacji. Nie bądźcie niemymi świadkami, bo trzeba oznajmić tu, w naszym środowisku, że mamy tak wspaniałego kolejnego orędownika u Pana - poprosił diecezjan bp Czaja.
Po Mszy św. na nastrojowo udekorowanym placu kościelnym na uczestników uroczystości czekały cynamonki, czyli estońskie słodkości, szarlotka, kilkaset jabłek z chorągiewkami z zapisanym mottem biskupim o. Eduarda: "Wiara i pokój", obrazki z modlitwą za wstawiennictwem nowego błogosławionego, foldery z jego życiorysem, a także pamiątkowe ołówki z karteczkami, by za jego przykładem zapisywać nieoczekiwane poruszenia w sercu, które daje nam Pan Bóg.
Ten wrześniowy podniosły wieczór został zwieńczony koncertem uwielbienia.