Pielgrzymka jest drogą życiową w pigułce

Anna Kwaśnicka Anna Kwaśnicka

publikacja 18.08.2021 18:55

Około 180 osób pielgrzymowało dziś w strumieniu raciborskim, który wyruszył z Ujazdu i dotarł do Żędowic.

Pielgrzymka jest drogą życiową w pigułce Kietrzańska piątka zielona na pielgrzymim szlaku. Anna Kwaśnicka /Foto Gość

Strumień raciborski jest w drodze od niedzieli 15 sierpnia, kiedy to na pielgrzymi szlak wyruszyła z Kietrza piątka zielona prowadzona przez ks. Piotra Koperę SAC z parafii w Ściborzycach Wielkich. Z kolei w poniedziałek rano Mszą św. w kościele św. Jana Chrzciciela w Raciborzu (na Ostrogu) pielgrzymowanie rozpoczęły pozostałe grupy strumienia raciborskiego.

Idą w systemie sztafetowym, a dziś na szlaku kolejne kroki stawiały piątka fioletowa z dekanatu Pietrowice Wielkie, piątka zielona z dekanatu kietrzańskiego oraz szóstka pomarańczowa z Ujazdu, dla której preludium do pielgrzymowania było wtorkowe nabożeństwo wieczorne w Studzionce.

W środę pielgrzymi strumienia raciborskiego wyruszyli z Ujazdu, gdzie o 7.00 uczestniczyli we Mszy św. Wędrowali przez Balcarzowice i Centawę aż do Żędowic. W tym roku w Żędowicach strumień raciborski kończy swoją sztafetę. W czwartek i piątek na szlaku będą już tylko grupy strumienia opolskiego.

- Nasza grupa szła we wtorek i środę. W grupie mamy ponad 70 pielgrzymów, głównie tych, którzy od lat pielgrzymują na Jasną Górę, choć nie brakuje też nowych osób, które dołączają do naszej grupy - mówi ks. Damian Rangosz, proboszcz z Pietrowic Wielkich, który prowadzi piątkę fioletową.

- Staramy się przeżyć te dwa dni w formie rekolekcji w drodze, ale jednak czegoś brakuje. Powiedziałbym nawet, że jest troszkę inna atmosfera. Kiedy idzie się razem dłużej, to czuje się większą więź między ludźmi. Tym razem przyjeżdżamy na szlak, idziemy i wieczorem już wracamy do domów. Nie ma wspólnego goszczenia u rodzin, wieczornych nabożeństw - mówi ks. Damian Rangosz.

Pietrowiccy parafianie mają też możliwość duchowego pielgrzymowania. W ich kościele parafialnym odprawiane są pielgrzymkowe nabożeństwa, które prowadzi ksiądz wikary. Każdego wieczora o 19.00. Zatem duchowi pielgrzymi modlą się za tych, którzy idą, a ci, którzy idą, modlą się za tych, którzy zostali w domu.

- Lubię czas pieszego pielgrzymowania. To prawda, że fizycznie jest to trudne, bo mam już swój wiek, ale cenię sobie czas bycia z ludźmi. Owce nie mogą iść bez pasterza, więc póki nie będzie kogoś młodszego, kto przejąłby prowadzenie grupy, będę się starał iść - zapewnia ks. Rangosz.

W środę na szlaku w piątce fioletowej gościł ks. Ginter Rychlikowski, proboszcz z Borucina, który podzielił się z pielgrzymami m.in. swoim doświadczeniem misyjnym w Peru i Boliwii.

- Nasza grupa w tym roku pielgrzymuje trzy dni. Dziś ostatni z nich. Mimo że nie przejdziemy całej drogi i mimo że nie mamy nikogo grającego na gitarze, to atmosfera w grupie jest świetna. Nie muszę też nikogo prosić, by wziął znaki czy tubę. Cieszy mnie, że każdy stara się być w tej pielgrzymce pomocny dla innych - mówi ks. Piotr Kopera SAC, przewodnik duchowy piątki zielonej.

Jakie jest zadanie przewodnika? - Przede wszystkim to zadanie duchowego poprowadzenia pielgrzymów. Stąd głoszenie konferencji, które w tym roku dotyczą Eucharystii. Przewodnikiem jest się też wtedy, gdy posługuje się jako kapłan, który spowiada - odpowiada ks. Piotr Kopera. - Pielgrzymka jest drogą życiową w pigułce, bo tu doświadczamy różnych braków, cierpień, ale i radości. Tak jak w drodze przez życie - dodaje.

Strumień raciborski zamykała szóstka pomarańczowa, której liczne instrumenty i radosny, głośny śpiew słychać było już z daleka.