Nowy numer 13/2024 Archiwum

Rozśpiewana radość wiary

Przez jasne oczy nastolatek było widać radosne serca. Wracałem do domu szczęśliwy i mocniejszy ich wiarą.

Po kilku latach znowu byłem na Wrzosoli. Co to jest Wrzosola? Przyjechało ze trzysta dziewczyn w bardzo różnym wieku. Co je łączy? Liturgia, muzyka, śpiew – a zwornikiem jest wiara. Spóźniliśmy się nieco, w kościele cichutko – choć słychać obecność kilkuset młodych osób i osóbek. Od mikrofonu powitanie po imieniu i parafii. Ileś par roziskrzonych oczu w naszą stronę. Mimo mrozu zrobiło się cieplej. A potem ponad godzina rozśpiewki i warsztatów wokalnych. Prowadzi je Piotr Pałka, przedstawiać nie trzeba. Muzyczna i pedagogiczna fachowość. Bijąca z oczu i całej postawy radość. Wszystko przeplecione humorem. A źródłem wszystkiego, co emanuje z Piotra, jest wiara. Obserwuję rozśpiewane dziewczęta – czują muzykę, ale czują też aurę wiary. I ją współtworzą. Później stanął przed nimi Marcin Pospieszalski. Też nie trzeba przedstawiać. Inna postura, inna muzyka, inny temperament. Ale taka sama radość bijąca z postaci, z twarzy, ze słów. No i ta sama wiara. Atmosfera coraz gorętsza. Do podgrzewania muzyczno-chrześcijańskiej atmosfery przyczyniali się też organizatorzy Wrzosoli – miejscowy proboszcz, diecezjalny duszpasterz i inni.

Czy można ogniem rozpalić kamienie? Można co najwyżej rozgrzać. Rozpalić można drwa – jak w kominku. Czy wiara kilku osób mogłaby rozpalić wiarę w obojętnych kamienną obojętnością ludziach? Mogłaby rozgrzać. A ja byłem świadkiem pożaru wiary! Przecież tych bez mała trzysta osób związanych z liturgią i muzyką to ludzie wiary. Aktywnej wiary, która każe im Bogu na chwałę, ludziom na pożytek, a sobie na radość służyć przy ołtarzu. To skarb Kościoła. A Wrzosola, czyli diecezjalny przegląd liturgicznych scholi, to festiwal wiary. Żywej, rozśpiewanej, pięknej wiary. Co tam zachwycać się różnymi muzycznymi festiwalami, które kosztują krocie, cenią się biletami, a bywają puste jak nadmuchany balonik!

Napisałem „pięknej wiary”. Już tłumaczę. Proszę przy tym pamiętać, żem stary ksiądz i niejedno mi uchodzi. Gdy tak patrzyłem (a robiąc zdjęcia, miałem sporo punktów widzenia), otóż, gdy tak patrzyłem na zebraną młodzież, widziałem same urodziwe i piękne postacie i twarze. Puknąłem się w czoło z pytaniem, czy to nie eliminacje na jakąś „miss”. Nie! Piękno człowieka nie z kształtów ciała, a z jego ducha się rodzi. A tu wszystkie dziewczyny uduchowione wiarą i muzyką. No, to z natury rzeczy są piękniejsze od swoich rówieśnic. Nie muszą się podrasowywać dyskotekowymi efektami. Tryskająca z ich oczu radość nie jest ani efekciarska, ani przyczepiona do twarzy w stylu „uśmiech służbowy numer trzy”. Przez jasne oczy nastolatek było widać radosne serca. Wracałem do domu szczęśliwy i mocniejszy ich wiarą.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy