Szpital na Piekarskiej we Lwowie

Święta tuż-tuż. Tyle komentarzy na ten temat! Od papieża Franciszka po spikera lokalnego radia. To może ja tylko powspominam.

Ks. Tomasz Horak

dodane 21.12.2013 07:41
1

Ot, choćby moje urodziny. Bo przecież była wigilia. Lwów, gdzie przyszedłem na świat, konał. Rodzina w rozsypce – wiele by opowiadać. Dumne miasto zdeptane przez sowietów. Nikt nie wiedział, co będzie jutro. A i tak szczęśliwi, którzy wieczora doczekali. Stryj Kazik nie doczekał. Przeżył mnie o cztery dni; nkwd. I w takim czasie mieć dziecko... A rodziło się dzieci więcej, niż dziś, zwykle w domu. Ze mną były kłopoty, więc szpital. Wojskowy lekarz wrzeszczał na moją Mamę „matka albo dziecko!” Ona krzyczała „i matka, i dziecko!”. O życie chodziło. Lekarz widział dwie wykluczające się możliwości. Ale była i ta trzecia. Wbrew wszystkiemu właśnie ta się spełniła. A lekarz robił, co było możliwe. Widać, że dobrze robił, i że Ktoś nad nim czuwał. Ciekawe, co to był za lekarz? Polska klinika pełniąca funkcję wojennego szpitala pod sowiecką okupacją. Zatem Polak? Mało prawdopodobne. Rosjanin? Ukrainiec? Żyd? Wierzący? (a i tu możliwych kilka opcji). Ateista? Komunista? A ja piszę „Ktoś nad nim czuwał”, sugerując, że to Bóg prowadził jego i położnej dłonie. Tak. Gdzie chodzi o pierwszy, startowy dar – czyli o życie, zawsze stajemy oko w oko z Bogiem. Choćbyśmy o tym nie pamiętali albo i zgoła nie wiedzieli. Jeśli mnie i mojej Mamie pomógł przeżyć lekarz ateista – także był narzędziem Boga.

I tak wspomnienia doprowadziły mnie do innego pytania i strasznego dylematu. Co myśleć o lekarzu, który Boże przykazania zna, który na co dzień dotyka daru życia, a wykonuje decyzję, będącą w istocie wyrokiem śmierci? Bo to i z tego powodu za naszych dni rodzi się mniej dzieci, niż w tamtym, beznadziejnym czasie. Co sądzić o lekarzu... Ale on jest „tylko” wykonawcą decyzji podjętej przez innych – matkę, ojca, rodzinę, środowisko... Jasne, nie ma warunków, żeby „sobie pozwolić na dziecko”. Moja Mama i tyle innych kobiet, ojców także!, warunki mieli, prawda? Nie będę opowiadał wszystkiego, to materiał na książkę, nie felieton. A rodzin z podobnymi, często znacznie trudniejszymi problemami było wtedy bez liku.

A dziś? Dziś wymieramy. I to jest istotna przyczyna ekonomicznego kryzysu tak w Polsce, jak i w Europie. Równocześnie tylu ludzi nosi w sobie – często tajony – grzech dzieciobójstwa. Wyobrażam sobie różne wpisy Czytelników w komentarzach. O jedno proszę: nie przekonujcie mnie, że nie rozumiem człowieka, kobiety, że życia nie znam. Gdyby wtedy lekarz (czy ktokolwiek inny) przekonał moją Mamę, po prostu nie byłoby mnie i tylu lat – pięknych, szczęśliwych, potrzebnych nie tylko mnie samemu. Mam nadzieję, że Bóg pozwoli mi w wieczności spotkać się z tamtym lekarzem. Już nawet nie będę musiał dziękować. Bóg podziękował. A my serdecznie się uściskamy i pogadamy o tamtych dniach. Może po polsku, może po rosyjsku, a jak będę uważny, to i jidysz zrozumiem. Radości i ufności na Boże Narodzenie życzę!

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..