Osiem kropek nadziei albo noc nad Górą Świętej Anny

Patrzymy w oczy swojej rozpaczy i u jej dna, w całej jej ciemności, widzimy niezwykłą nadzieję.

Andrzej Kerner

|

GOSC.PL

dodane 07.04.2025 23:48

Tydzień temu zobaczyłem najpiękniejszy, najgłębszy i najmądrzejszy obraz, który mówi o nadziei. Jeśli o mnie chodzi - to powiesiłbym jego kopie w każdym z naszych sanktuariów Roku Jubileuszowego „Pielgrzymi nadziei”.

Autorem tego obrazu, który jest częścią wystawy „12 widoków Góry Świętej Anny” prezentowanej w Galerii ZPAP Pierwsze Piętro w Opolu, jest Edward Szczapow. Po wejściu do kameralnej galerii zobaczyłem wśród innych - też pięknych i zachwycających krajobrazów annogórskich - ciemny, bardzo ciemny, niemal czarny prostokąt płótna po prawej stronie.

Podszedłem bliżej i - szczerze mówię - wewnętrznie zadrżałem. To obraz nocy nad Górą Świętej Anny widzianej gdzieś z okolic Kalinowa czy Ligoty Górnej (nie tak istotne, ale chcę zabłysnąć znajomością topografii). Nie będę tego obrazu tu szczegółowo opisywał ani analizował - na końcu załączam zdjęcie (choć zdjęcie to nic w porównaniu z samym obrazem. Kto ma okazję, niech pójdzie i zobaczy go na własne oczy).

Krótko: jest ciemna, pochmurna noc, gwiazd nie widać. Przez warstwy kłębiastych chmur malowanych śmiałymi pociągnięciami pędzla, które - tu prawdopodobnie się mylę - przywołują mi w głowie obrazy nieba Williama Turnera, przebija światło księżyca. Ledwo zarysowane są sylwetki masywu Chełmskiego i wzniesień okalających. Czerń, granat, fiolety, szarości. Piękna, ale groźna noc. Ciemność nad światem i świat opanowująca. Nie widać dróg, którymi można by iść/jechać w stronę góry.

Byłby to obraz rozpaczy, która zawisła nad światem, człowiekiem i wdziera się coraz bardziej wgłąb. Ale nie jest. Bo artysta postawił na obrazie osiem drobnych plamek, ledwie dotknięć pędzla zamoczonego w białej farbie. Dwie na szczycie Góry Świętej Anny, a pozostałe rozrzucone na linii wzniesienia na którym rozłożyła się Ligota Górna (mam nadzieję, że się nie mylę). W ciemności, która może przejmować lękiem, te kropki zmieniają całą sytuację. Światła domostw i być może klasztoru, są znakami, że żyją tu ludzie, którzy nie śpią, a zagubiony w ciemności obserwator scenerii ma osiem szans na odnalezienie człowieka.

Albo - patrząc na obraz i myśląc metaforycznie - jest to osiem punktów zaczepienia w ogarniającym człowieka mroku beznadziei i rozpaczy. Mówił ks. Tischner przed laty: „Myślę, że w naszym beznadziejnym świecie jedno jest - w sprawie nadziei - niezwykle ważne. Trzeba człowiekowi poznać tajemnicę rozpaczy. Trzeba się nauczyć patrzeć w oczy własnej rozpaczy. Dopiero wtedy odczujesz, że gdzieś u jej dna, u dna rozpaczy, jest wielka, jedyna, niezwykła nadzieja. Ta nadzieja, która prowadzi każdego z nas nieomylną ręką w stronę Boga”.

Dzieło Edwarda Szczapowa (choć artyście może wcale nie chodziło o to, tylko po prostu malował, co widział) fenomenalnie pokazuje to właśnie: patrzymy w oczy swojej rozpaczy i u jej dna, w całej jej ciemności, widzimy niezwykłą nadzieję - osiem białych plamek, które mówią: mrok nie jest zwycięzcą.

Osiem kropek nadziei albo noc nad Górą Świętej Anny   Edward Szczapow, Góra Świętej Anny (z wystawy "12 widoków Góry Świętej Anny"). Andrzej Kerner /Foto Gość
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..