Podczas niej nie zabrakło nawiązania do rękopisu franciszkańskiego skryby, udało się także odtworzyć melodię zanotowanej przez niego pieśni.
Dobiegła końca 10. edycja Festiwalu Mikołaja z Koźla. W jej ramach od 3 do 5 października w kozielskim kościele św. Zygmunta i św. Jadwigi Śl. odbyło się 5 koncertów. Jubileuszy było jednak więcej.
- W tym roku mamy 1000-lecie Królestwa Polskiego, 50-lecie utworzenia aglomeracji kędzierzyńsko-kozielskiej i nasz skromny jubileusz - 10-lecie Festiwalu. Podczas tych edycji wydarzyło się wiele, a publiczność nie ma jeszcze dosyć. To nas bardzo cieszy i dopinguje do dalszej pracy. W najśmielszych marzeniach nie przypuszczałem, że uda nam się dojść tak daleko i to z tak wielkim sukcesem frekwencyjnym. Pamiętam, jak obchodziliśmy piątą rocznicę - przetrwaliśmy szczęśliwie czasy pandemiczne - tu chciałbym podziękować radzie miasta i pani prezydent, która od początku w ten projekt wierzyła. Jesteśmy przy dziesiątej edycji, nasz stan badań się ciągle poszerza - w tym roku gościmy zespół bardzo znany Schola Gregoriana Pragensis z Uniwersytetu Karola w Pradze i tam się pojawi wątek czeski obecności Mikołaja z Koźla na Uniwersytecie Praskim - podsumowuje Wojciech Wójcicki, dyrektor Festiwalu.
Także prezydent miasta Sabina Nowosielska przyznała podczas inauguracji tegorocznej edycji: - Kiedy dziesięć lat temu, na początku mojej kadencji, pan Wojciech przyszedł do mnie z pomysłem tego festiwalu, pomyślałam, że dobrze, zrobimy, bo to Mikołaj z Koźla. Jednak nigdy nie wyobrażałam, że dojdzie do takich rozmiarów - stwierdziła, przyznając, że z biegiem lat wydarzenie to stało się jedną z rozpoznawalnych wśród melomanów wizytówek miasta.
Było to możliwe dzięki przyjętej od początku szerokiej formule - każdy Festiwal zaczynał się muzyką średniowiecza, a kolejne koncerty prowadziły słuchaczy przez Renesans po bogatą twórczość Baroku. Teraz uwaga odbiorców skupiona jest na muzyce, jednak w pierwszych edycjach nie brakło też konferencji pokazujących patrona - franciszkanina, uważnego obserwatora otaczającej go rzeczywistości, której echo możemy poznać dzięki zapiskom, które pozostawił. Notował nuty czy teksty utworów zasłyszanych w miejscach, gdzie akurat mieszkał - dzieł zarówno sakralnych, jak i świeckich, ale nie tylko.
- Mikołaj z Koźla był średniowiecznym intelektualistą - jego rękopis z przełomu XIV i XV w. jest przede wszystkim bogatym zbiorem myśli humanistycznej, nie tylko zapisków muzycznych. Dlatego chcemy poznać go jako człowieka i odkrywać jego spuściznę - tłumaczy Wojciech Wójcicki, który sam miał możliwość badać Kodeks Mikołaja z Koźla i trzymać w dłoniach oryginał tego dzieła. - Pierwszy Festiwal zorganizowaliśmy w 600-lecie powstania rękopisu Mikołaja z Koźla i co roku inny jego utwór był niejako incipitem. Mieliśmy także prawykonania kilku zapisanych przez niego dzieł - np. współczesne opracowania orkiestrowe tematów z jego Kodeksu - wymienia.
10. Festiwal Mikołaja z KoźlaW tym roku, w piątkowy wieczór jubileuszowy Festiwal zainaugurował koncert zespołu Jerycho, który zaprezentował program "Ave rex noster". To śpiewy liturgii królewskiej i koronacyjnej z ok. 1025 r. czyli z czasów koronacji Bolesława Chrobrego.
I tak, w średniowiecznej, XIII-wiecznej kozielskiej świątyni wybrzmiała Bogurodzica - najpierw w surowym jednogłosie, potem w bogatej i ciekawej interpretacji. Dalej śpiewy Litanii do Wszystkich Świętych, hymny, antyfony i psalmy, wreszcie pieśń czeska "Svatý Václave". Męskie głosy wspierały dźwięki bębna i rogów, zaś artyści wykonywali kolejne utwory nie tylko od ołtarza, ale w różnych zakątkach świątyni, wykorzystując jej świetną akustykę i uzyskując wyjątkowe brzmienie. Słuchaniu, zadumie sprzyjało też klimatyczne oświetlenie.
W kolejnym dniu wyjątkowy koncert dała goszcząca pierwszy raz na Festiwalu Schola Gregorian Pragensis - światowej sławy grupa męska z Czech, śpiewająca a'capella pod dyr. Davida Ebena. W bogatym repertuarze pt. "Septem dies" (Siedem dni) wykonawcy zaprezentowali utwory sakralne i świeckie, w tym sekwencję "Ave mater gratiae" i pieśń "Zdráva králevno slavnosti" z Kodeksu Mikołaja z Koźla. To nawiązanie do czasów jego pobytu w Pradze. Ta druga była zanotowana przez niego tylko w zapisie słownym, bez nut. Jak więc muzykom udało się odtworzyć melodię?
- U nas w gronie muzykologów zajmujących się muzyką dawną Mikołaj z Koźla jest znany - spędził też jakiś czas w Pradze, poruszał się w tej przestrzeni. To miasto było już wówczas ośrodkiem akademickim, więc zaprezentowaliśmy to, co można było usłyszeć tam na początku XV w. - zarówno w kościołach, jak i przy różnych nieformalnych, świeckich okazjach. Działalność muzyczna była tam bardzo bogata, widać było wpływy francuskiej polifonii. Zdecydowaliśmy się jako czeski zespół wybrać pieśń, która dotąd nie była opracowana. Tę, której słowa zanotował Mikołaja z Koźla, udało nam się odnaleźć w innych czeskich źródłach, kancjonałach. Tak się wówczas działo - utwory były przepisywane, zasłyszane gdzieś „przenosiły się” dalej, stąd szukając melodii, trzeba czasem spojrzeć szerzej - opowiada D. Eben, założyciel zespołu i wykładowca na Uniwersytecie Karola w Pradze.
Prócz nich wystąpili także tenor Jacek Szymański i Jan Bokszczanin z muzyką organową, Lute Duo prezentujące dzieła mistrza Leopolda Weissa, geniusza lutni pochodzącego z Grodkowa, a w finale królewskie inspiracje zaprezentowała Olga Kseniewicz (sopran) i zespół kameralny Sanssouci.
- To muzyka wciąż żywa, o wiele głębsza i bogatsza od tego, co słyszymy dziś wszędzie wokół. Warto jej słuchać choćby po to, by się zatrzymać, trochę zastanowić, uduchowić, a to jest nam bardzo potrzebne - zachęca Jan Bokszczanin, który na tym Festiwalu gościł w kilku edycjach.
Wydarzenie zorganizowało Miasto Kędzierzyn-Koźle, MOK, parafia św. Zygmunta i św. Jadwigi Śl., a patronem honorowym objęli je biskup opolski i prezydent miasta.
Tu jeszcze jeden fragment koncertu zespołu Jerycho:
10. Festiwal Mikołaja z Koźla