- Dziewczynki nabrały po tym takiego poweru. A w dzisiejszych czasach to jest naprawdę coś - mówi mama najmłodszej mażoretki z zespołu Mini Magnolia Kotulin, który reprezentował Polskę i zwyciężył na mistrzostwach świata na Węgrzech.
Podczas Mistrzostw Świata Mażoretek w Győr na Węgrzech w sierpniu zespół Mini Magnolia Kotulin zdobył tytuł mistrzyń świata w kategorii mażoretek najmłodszych (od 4 do 7 lat). - Tak naprawdę to nie wierzyłyśmy, że w ogóle na te mistrzostwa pojedziemy. Po eliminacjach krajowych - kiedy już typowano je do udziału w mistrzostwach świata - nasza trenerka Paulina sama nie wiedziała, co z tym zrobić. Nawet nam nie mówiła, że są typowane. Dopiero kiedy wywalczyły tytuł mistrzyń Polski, zapadła decyzja, że jedziemy na Węgry, na mistrzostwa świata - mówią Magda Jaruszowic i Beata Ziaja, mamy najmłodszych mażoretek Agatki i Zosi.
Panie są siostrami i koordynatorkami (kierowniczkami zespołu i organizatorkami wszelkich działań) mażoretek z Kotulina, wsi - jak mówią - na pograniczu. Bo liczący tysiąc mieszkańców Kotulin (gmina Toszek) położony jest w województwie śląskim przy granicy z województwem opolskim, ale w diecezji opolskiej (dekanat Ujazd), na granicy z diecezją gliwicką. Do Magnolii Kotulin przystępują też dziewczęta z okolicznych miejscowości, z gmin Toszek, Ujazd i Strzelce Opolskie.
Wchodzimy do dużej hali gimnastycznej przy szkole w Kotulinie w pochmurne październikowe popołudnie, a tam pełno życia! Gwar, taneczne kroki, marsz paradny, ruch, uśmiechy i energiczne komendy trenerki Agaty Mrozek. Ćwiczy najmłodsza sekcja kotulińskich mażoretek. Trudno uwierzyć, jak szybko i sprawnie kilkuletnie dziewczynki potrafią żonglować batonami (pałeczkami mażoretkowymi).
- Moja Agatka, jak przyszła do zespołu, to jeszcze nie miała 4 lat. Ledwo co się nauczyła chodzić i już zaczęła treningi - śmieje się pani Magda. Najmłodsze mażoretki są grupą najliczniejszą. W sumie we wszystkich grupach wiekowych Magnolia Kotulin trenuje obecnie 51 dziewcząt. Oprócz tego jest także - pozaregulaminowa i wyjątkowa - grupa Mamy Mażoretek, która też trenuje i występuje. - W Kotulinie bardziej skupiamy się na występach w naszej okolicy na festynach, imprezach, dożynkach itp. Nie trenujemy specjalnie pod zawody, tak jak inne zespoły mażoretkowe z dużych miast - przyznaje Magda Jaruszowic.
Obie koordynatorki przyznają, że dużo zmieniło się w działającym od 13 lat zespole po objęciu funkcji trenerki przez Paulinę Bieniek. - Ona jest stąd, bardzo jej na naszej wsi zależy, sama była mażoretką, a jej mama koordynatorką zespołu. I razem z drugą trenerką Agatą Mrozek wprowadziły nowego ducha do naszych mażoretek. Ale one tego panu nie powiedzą, bo są bardzo skromne - mówi Beata Ziaja.
- Rzeczywiście, zastanawiałyśmy się, czy pojechać nawet na mistrzostwa Polski, a co dopiero na mistrzostwa świata. Bo to są naprawdę bardzo małe dzieci - mówi A. Mrozek. - Treningi były ciężkie i dla nich, i dla nas. Sekret jest w tym, że trzeba jakoś do nich trafić. Nawet nie chodzi o jakiś specjalny sposób. Trzeba trafić po prostu... sobą. Nawet jak się już samemu nie ma energii, to trzeba jednak ją skądś wydłubać. W sobie - dla tych małych dzieci. Treningi trzeba urozmaicać i ciągle powtarzać, powtarzać, powtarzać. Bardzo dużą część pracy wykonali też rodzice w domu. Ćwiczyli ze swoimi córkami na podstawie filmików instruktażowych, które przygotowała Agata - tłumaczy P. Bieniek.
Efekt zaangażowania dziewczynek, trenerek, koordynatorek i rodziców był imponujący. Mistrzostwo świata na zawodach, w których uczestniczyły reprezentacje 18 krajów.
- Dziewczynki może nie do końca jeszcze rozumieją, co zrobiły. Wiedzą, że wszyscy wokół nich płakali z radości i że było fajnie. Długa podróż, inny kraj, innym językiem mówią etc. Ale bardziej my - rodzice, mamy i tatusiowie - to przeżywaliśmy. To jest nie do opisania. Opa przez godzinę beczał, zanim przyszedł do siebie - mówi M. Jaruszowic.
Autokar z małymi mistrzyniami i ich rodzicami, który przyjechał nocą do Kotulina, witała wielka grupa mieszkańców. Odpalili race i fajerwerki, sypało się konfetti, gratulacjom i wzruszeniom nie było końca. W nowym roku szkolnym do mażoretek w Kotulinie chciało się zapisać więcej chętnych niż było miejsc. Zaproszenia na festyny i imprezy się mnożą.
- Wiadomo, magia mistrzostwa. Ale najważniejsze, że dziewczynki nabrały po tych mistrzostwach takiego poweru, co w dzisiejszych czasach, przy jakichkolwiek dzieciach i młodzieży, to jest naprawdę, proszę mi wierzyć, coś. A dla nas, jak to widzimy, to robimy to po prostu z uciechą. Bo widzimy, że to ma ręce i nogi, że dzieciom się chce. Te maluchy się z tego cieszą i my też. Mimo że są chwile gorsze, trudniejsze, jak to w życiu, to warto było włożyć tyle wysiłku - mówi M. Jaruszowic, mama pięciorga dzieci.
Więcej w "Gościu Opolskim" nr 43 /26 października
Mażoretki z Kotulina. Mistrzynie świata 2025 w kategorii najmłodszych mażoretek