- Żądamy, by do nas przyjechała pani premier Beata Szydło, skoro znajduje czas dla górników, pielęgniarek i wszystkich innych obywateli. My też jesteśmy obywatelami tej ziemi - apelują protestujący w Dobrzeniu Wielkim.
W czwartek 29 grudnia odbyło się ostatnie posiedzenie rządu w 2016 roku. Ogromne nadzieje wiązało z nim 14 osób, które w Gminnym Ośrodku Kultury w Dobrzeniu Wielkim prowadzą protest głodowy, żądając zmiany bądź odłożenia w czasie decyzji z 19 lipca br. o powiększeniu granic Opola kosztem 12 sąsiadujących sołectw.
Dziś do protestujących przyjechali posłowie Paweł Kukiz, Ryszard Galla i Ryszard Wilczyński, wicemarszałek województwa Roman Kolek, radna miejska z Opola Jolanta Kawecka oraz starosta opolski Henryk Lakwa.
Z dużymi nadziejami czekano na wieści z Warszawy, oglądając wspólnie relację z konferencji prasowej po zakończeniu posiedzenia rządu. Premier Beata Szydło, w odpowiedzi na pytanie dziennikarki o to, czy podjęte zostały decyzje w sprawie powiększenia Opola, powiedziała jednoznacznie, że decyzja zapadła. Oznacza to, że żądania protestujących nie zostały wysłuchane.
– Emocje były i są ogromne. Przyjechała karetka, bo jednej z pań ciśnienie skoczyło do 230/160. Dużo osób płakało. Wszyscy... Nie mogę o tym mówić... – po konferencji prasowej premier Szydło powiedział Michał Pytlik z Partii Razem, który 27 grudnia dołączył do protestu głodowego w Dobrzeniu Wielkim.
– W ogromnym napięciu czekaliśmy na to, co wydarzy się dzisiaj w rządzie. Mieliśmy głęboką nadzieję, że ten nasz protest i wołanie do pani premier o to, aby uszanowała konsultacje społeczne, uszanowała wolę ludzi [w gminie Dobrzeń Wielki 99,7 proc. mieszkańców opowiedziało się przeciwko przyłączeniu części sołectw do Opola - przyp. red.], niestety to nie zostało przekazane w taki sposób, jak oczekiwaliśmy – podkreślała Maria Koschny z Kup, która do protestu głodowego przystąpiła w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. – Pani premier mówiła, że prezydent Opola obiecał dialog... Jaki dialog? I z kim? My chcieliśmy usiąść do dialogu, gdyby rozporządzenie zostało wstrzymane przynajmniej na rok. Proszę pójść do wiosek, które mają być anektowane, jak wiele się w nich zmieni. A nic nie jest ustalone, nic nie jest dogadane – mówiła.
– Żądamy, by do nas przyjechała pani premier Szydło, skoro znajduje czas dla górników, pielęgniarek i wszystkich innych obywateli. My też jesteśmy obywatelami tej ziemi – M. Koschny podkreślała w imieniu protestujących w Dobrzeniu Wielkim. – Gdzie jest wojewoda? Przyjdź i popatrz nam w twarz. To urąga ludzkiej godności, że wojewoda, który rządzi naszym regionem, nie potrafi przyjść i spojrzeć nam w oczy – podkreślała, apelując o odsunięcie partyjnych układów i spotkanie się głodującymi.
– Będzie mieć naszą krew na rękach. Nasze zdrowie jest w waszych rękach. Żądamy, aby ktokolwiek z rządzących podjął odpowiedzialność za to, co tu i teraz się dzieje. Szanujecie górników, szanujecie pielęgniarki, uszanujcie i nas! – wołała w imieniu 14 głodujących. – Jesteśmy zwykłymi obywatelami. Co jeszcze mamy zrobić, by zostać usłyszanymi? Uszanujcie nas głos, bądźcie z nami! – mówiła, podkreślając, że protest będzie trwał. – Nie wiem, na ile kto wytrzyma. Ale myślę, że może to się skończyć niedobrze. Od nas oczekuje się dialogu. Jakiego dialogu? Z pozycji osoby wyższej? To nie dialog, to dyktatura. Usiądziemy do stołu i będziemy rozmawiać, ale nie na zasadach, które nam się z góry narzuca – dodała.
Czytaj więcej: