Szkoła jest niezwykle ważnym elementem budowania dobra. To musi obchodzić nas jako chrześcijan. Wszystkich.
Gdy zaczynałem posługę w parafii, a w szkole pracę katechety, dzieciarni było w ośmiu klasach gdzieś 230. Do tego przedszkole. Ruch, gwar, ciasnota. W roku 1999 rząd zadekretował gimnazja. Ubyły dwie klasy. Na to nałożył się spadek urodzin. W naszej wiejskiej szkole roczniki liczyły kiedyś 30–40 uczniów, obecnie średnio 10. Spadek wynosi więc ok. 70 proc.! Wiosną odwiedziłem kilka małych szkół, zbierając materiał na temat programu „Z Małej Szkoły w Wielki Świat”. W jednym małym gimnazjum miałem zajęcia na temat mediów. Cisza, spokój, można ogarnąć uczniów nieomal jednym spojrzeniem. Istnieją niewątpliwe pożytki małej szkoły. Można je ująć krótko: wymiar społeczności na miarę wspólnoty dającej się ogarnąć wzrokiem, pamięcią, znajomością wszystkich osób. W małej klasie można łatwiej indywidualizować zajęcia. To jednak wymaga od nauczyciela dobrego przygotowania metodycznego, pedagogicznego talentu i samodyscypliny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.