Odkrywca bakterii tężca, przez lata zapomniany, doczekał się w swoim rodzinnym mieście tablicy pamiątkowej.
Inicjatorami pomysłu upamiętnienia odkrywcy byli pochodzący z tego terenu historyk Matthias Lempart i Zarząd Gminny Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim w Kędzierzynie-Koźlu.
Tablicę pamiątkową umieszczono przy wejściu do kozielskiego szpitala. Jej odsłonięcia dokonali w piątek prezydent miasta Tomasz Wantuła, dyrektor szpitala Anatol Majcher oraz Bernard Gaida, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce. Po odsłonięciu tablicy można było posłuchać prelekcji o wybitnym koźlaninie. Uroczystości uświetnił też występ chóru „Heimatklang” z Kłodnicy.
- To ważna chwila. I ważne, że potrafimy się łączyć ponad różnymi spojrzeniami, by uczcić tego człowieka. Jego historia, dokonania, ciężkie doświadczenia i tragiczny koniec pokazują, że wart jest upamiętnienia. Potwierdzają to ci wszyscy ludzie, którzy tu przyszli – powiedział prezydent miasta Tomasz Wantuła.
Mało kto wie, że dr Arthur Nicolaier pochodził z Koźla, urodził się tam 4 lutego 1862 roku. Człowiek, któremu swoje życie zawdzięczają miliony osób, był niemieckim Żydem, wywodzącym się z kupieckiej rodziny zasiedziałej w tym mieście od co najmniej 60 lat. Najprawdopodobniej po śmierci ojca jako dziecko wyjechał z matką do Niemiec. Studiował medycynę w Heidelbergu, Berlinie i Göttingen. Jako 22-letni doktorant dokonał w 1884 r. odkrycia bakterii powodującej tężca, wówczas nieuleczalnej i śmiertelnej choroby. Opisał to w 1885 roku w pracy pt. „Etiologia tężca“. Nazwisko odkrywcy funkcjonuje do dziś w literaturze francusko- i angielskojęzycznej w nazwie tej bakterii. Epokowe odkrycie zaowocowało na przełomie wieku wynalezieniem szczepionki. Uratowała ona życie tysiącom żołnierzy walczących w czasie I wojny światowej. Odkrycie Nicolaiera było przyczynkiem do zwalczenia tężca jako śmiertelnego zagrożenia dla życia człowieka. Dzięki szczepieniom choroba ta dziś prawie nie występuje.
Sam Nicolaier od roku 1897 pracował jako ordynator kliniki uniwersyteckiej w Göttingen. Od 1900 roku rozpoczął karierę w Berlinie, tam też został w 1921 mianowany profesorem nadzwyczajnym medycyny wewnętrznej. Jego żydowskie korzenie przesądziły jednak o tragicznym losie po dojściu do władzy Hitlera. Mimo, iż w roku 1921 wystąpił ze społeczności żydowskiej, w 1933 r. odebrano mu prawo do nauczania medycyny. Naukowiec nie wyemigrował jednak z kraju. W 1941 roku wyeksmitowano go z mieszkania w Berlinie i chciano przewieźć do getta w Theresienstadt. To było powodem popełnienia przez Nicolaiera 28 sierpnia 1942 roku samobójstwa.
- Zawodowo zajmuję się historią Śląska i interesowało mnie, jakie osobistości, czasem mało znane tutaj, pochodzą z ziemi kozielskiej. Arthura Nicolaiera znalazłem już parę lat temu, jednak teraz przypada 150 lat od jego urodzin i 70 lat od jego tragicznej śmierci, więc jest okazja przedstawić go mieszkańcom. Udało się z pomocą Mniejszości Niemieckiej i urzędu miasta – tłumaczył Matthias Lempart.
(obraz) |