Premier Donald Tusk mówił w Opolu o projekcie Specjalnej Strefy Demograficznej. Czy jest jej bardziej przychylny?
Dzisiejsza (26 listopada) konferencja o projekcie opolskiej Specjalnej Strefy Demograficznej zorganizowana była chyba tylko po to, by przekonać premiera do wsparcia planów samorządu wojewódzkiego.
Bo kilkuset opolskich samorządowców, polityków, ludzi nauki i kultury, którzy wypełnili salę filharmonii, raczej nie trzeba było przekonywać o tym, jak wielkim problemem jest wyludnianie się naszego województwa. W konferencji wziął udział także ordynariusz diecezji opolskiej bp Andrzej Czaja.
Naukowcy - prof. Kazimierz Szczygielski z PIN-Instytutu Śląskiego i PO, prof. Janusz Czapiński z UW oraz prof. Jacek Szlachta z SGH - zaprezentowali dane o demografii i emigracji w województwie opolskim na tle całego kraju.
- W roku 2011 dotyczący Opolszczyzny wskaźnik nowo zakładanych gospodarstw domowych za granicą wynosił 16 procent - alarmował prof. Czapiński.
W skali kraju to ok. 7 procent. Mamy najniższy, ujemny, przyrost naturalny i największą emigrację. -W dodatku dane nie uwzględniają pracujących de facto na stałe za granicą, a tylko zameldowanych w kraju - tłumaczył prof. Romuald Jończy.
Założenia projektu przeciwdziałającego dalszemu spadkowi liczby ludności, obejmującego cztery tzw. pakiety działań, przedstawił marszałek Sebesta.
- Jedna banalna prawda musi do nas dotrzeć. Nie ma bezpośredniego związku między pieniędzmi wydawanymi na szeroko pojęte transfery społeczne (także na pomoc rodzinie), a dzietnością. Jest wręcz odwrotnie - powiedział premier. - Dobrobyt sam z siebie nie doprowadzi do większej dzietności. Skupiłbym się bardziej na emigracji, bo ona się wydaje specyficznie opolskim problemem - mówił Donald Tusk. Dodał, że programy społeczne powinny koncentrować się na tym, by ludzie na Opolszczyźnie nie chcieli emigrować. Nawet jeśli będzie rodzić się więcej dzieci to kluczowym pytaniem i tak będzie to, czy zostaną tutaj kiedy dorosną.
Premier nie odżegnywał się od poparcia opolskiego projektu. Stwierdził, że rząd i samorząd powinny dążyć do tego, by "sytuacja materialna przynajmniej nie była powodem rezygnacji z dzieci, czy decyzji o emigracji".
Przyznał, że w miarę zapoznawania się ze szczegółami opolskiego problemu i proponowanych rozwiązań systemowych zamienia swój początkowy "ostrożny sceptycyzm na ostrożny optymizm". Zastrzegł jednak, że o dodatkowe pieniądze z budżetu państwa, zwłaszcza w roku 2013, który ocenił jako krytyczny dla wszystkich krajów Unii Europejskiej, będzie trudno.