Liczę na to, że wynik, który smuci i szokuje, rozpocznie jakiś ożywczy proces.
W „Gościu Opolskim”, który jutro trafi do parafii i kiosków, publikujemy wyniki liczenia wiernych w roku 2012. W porównaniu z rokiem poprzednim wskaźnik „dominicantes” czyli uczestniczących w niedzielnej Mszy św. spadł w naszej diecezji z 46 na 39 procent.
Trudno w tej chwili o bardziej szczegółową analizę, ponieważ nie dysponujemy jeszcze danymi z poszczególnych dekanatów. Nieznane są także wyniki liczenia z innych diecezji.
A przecież trudno się powstrzymać od pytania: co się stało, że co siódmy uczestnik Eucharystii z roku 2011 nie przyszedł do kościoła w roku 2012?
Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Jednak jestem przekonany, że odpowiedź wskazująca jako przyczynę takiego stanu rzeczy wzmagającą się w Polsce antykościelną i antyklerykalną atmosferę jest niewystarczająca.
Wina leży także po naszej stronie, po stronie Kościoła. Nie przyciągamy do siebie.
Liczę na to, że wynik, który smuci i jednak szokuje, rozpocznie jakiś ożywczy proces.
Zaznaczę na koniec, że już dość dawno uleczyłem się z magii ‘wielkich liczb”. Wiem, że nie mają sensu pojęcia „mały Kościół” – „duży Kościół”. Kościół jest tam, gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Imię Jezusa. Ale z jakiego powodu wierni odchodzą od praktyk? Czy tylko dlatego, że słabo wierzą?