W niedzielę i poniedziałek, mimo sporej warstwy śniegu zalegającej na polach na ziemi oleskiej i raciborskiej odbyły się tradycyjne procesje konne, tzw. krzyżoki.
Tak było np. w Raciborzu Sudole. Ani jeźdźcy ani miejscowy proboszcz ani parafianie i okoliczni mieszkańcy nie brali nawet pod uwagę możliwości, by procesja się nie odbyła.
W Poniedziałek Wielkanocny tradycyjne, dziękczynne procesje konne odbywają się jeszcze w Pietrowicach Wielkich, Bieńkowicach i Zawadzie Książęcej oraz w Żędowicach (dek. Zawadzkie).
- Moja matka, choć ma już osiemdziesiąt lat nie pamięta, żeby w którymś roku jej nie było – mówi jedna z mieszkanek Raciborza-Sudoła.
Barwna kawalkada wyruszyła sprzed kościoła parafialnego Matki Boskiej Różańcowej w Raciborzu-Sudole, po otrzymaniu błogosławieństwa. Na objazd okolicznych pól wyruszyło ponad 50 jeźdźców oraz kilka bryczek wiozących księży oraz przedstawicieli władz samorządowych.
Z procesją odwiedzali okoliczne pola modląc się, śpiewając wielkanocne pieśni i prosząc o urodzaje na ten rok.
Trasa wiedzie zwykle sprzed kościoła na Wojnowice, potem w kierunku Bieńkowic i w stronę granicy, na Psinę. Potem, na ul. Topolowej zaczynają się wyścigi, po których wszyscy spokojnie wracają do kościoła na modlitwę dziękczynną.
Już prawie pięćdziesiąty raz procesję prowadzi Paweł Konieczny. Tzw. śpiewokiem czyli w całej procesji najważniejszą obok księdza osobą jest on tu już od 1964 roku, a wcześniej uczestniczyli w niej jego przodkowie. Swoim donośnym głosem rozpoczyna litanię do Wszystkich Świętych. Do tej pory nie opuścił żadnej, choć zdarzyło się, że podczas jednego z objazdów koń kopnął go w twarz. Nie obyło się bez operacji. Mimo to dalej śpiewa, tyle, że jadąc w bryczce.
Ponieważ o konie w okolicy coraz trudniej, raciborzanie zapraszają jeźdźców z dalszej okolicy. Przy krzyżach procesja zatrzymuje się, a zebrani tam wierni i uczestnicy pielgrzymki odmawiają modlitwę.
Procesja wzbudzała spore zainteresowanie, choć i tak z powodu zimowej aury i widzów i jeźdźców było nieco mniej niż zwykle. Przy dobrej pogodzie bywała na niej dobrze ponad setka konnych. Coraz liczniej na procesji występują dziewczęta choć dawniej ich udział był zakazany. Obchody kończą się błogosławieństwem po powrocie do parafialnego kościoła.
- Ta tradycja jest u nas od ponad 100 lat, od zawsze. Powstała chyba ok. 1880r., jako wotum dziękczynne za oddalenie od nich zarazy. Jak jest piękna pogoda, to z całej okolicy przybywa i kilka tysięcy ludzi – opowiadają Teresa i Henryk Koloch, z Raciborza Studziennej.