Od wielkiego tematu do sprawy drobnej i codziennej. No właśnie, czy drobnej?
Jak co roku i jak we wszystkich dekanatach księża spotkali się w kolejnej parafii. Nazywamy to wielkanocnym konwentem. Centrum stanowi koncelebrowana Msza za zmarłych księży dekanatu. Mała parafia na pograniczu. W zakrystii tłok – chłopcy i dziewczęta z liturgicznej służby. Od malców po prawie dorosłych. Spokój, choć już samą obecność kilkudziesięciu osób przecie słychać. Spokój – a jednak widać radość tej gromadki młodych ludzi. Zaglądam do nawy kościoła – troje dzieci w ławce, kilkoro młodych między dorosłymi. No tak, cała nieomal młodzież w zakrystii. W czasie Mszy wzrok pobiegł za słuchem... To dwie małe dziewczynki w ławce tak głośno śpiewają, buzie szeroko otwarte, twarze roześmiane. Najbardziej przy refrenowym „Alleluja!” Jasne, przecież to okrzyk radości. Korci mnie sięgnąć po telefon – lecz nie przystoi robić zdjęć. Może później dopadnę je i namówię na jeszcze jedno Alleluja. Nie udało się, gdzieś przepadły w tłumie. A i w zakrystii młodzi mnie przetrzymali. Jasne, przecież byli „z herodami” na wigilię u mnie. Wtedy przebrani i umazani sadzą, dziś nie do poznania. Tylko radość ta sama.
Wyszedłem przed kościół. Śnieg po kolana. Wpadłem, ale nie w śnieg, tylko w wir radości. Dziewczynki – niektóre jeszcze w albach. No i szaleństwo na śniegu. Poważnie wytrwały przez całą Mszę. No i z kazania proboszcza wzięły sobie do serca zachętę do radości. Bo przecież Pan jest z nami! Spoważniały na mój widok. Jedno słowo – i eksplozja radości. Telefonem usiłuję robić zdjęcia. Marny to sprzęt, ale przecie udało się zatrzymać w kadrze dziecięcą radość (zaglądnij na stronę mojej parafii). Radość dziecięcych wygłupów? Nie. Przecież te dzieci radość wyniosły z kościoła, ze Mszy, z komunii, z obecności dorosłych, ze spotkania z księżmi całej okolicy. A ich proboszcz, młody jeszcze, radością promieniuje i jego nawoływanie do wielkanocnej radości nie jest pustosłowiem.
Nie są pustosłowiem ani teologicznymi frazesami zachęty papieża Franciszka do radości. Szczególnie ta sprzed Wielkanocy, skupiona wokół trzech haseł: krzyż, radość, młodzi. Z ciekawości cofnąłem się w internecie o rok. Wtedy, w Palmową Niedzielę, jeszcze papież Benedykt zwrócił się do młodych słowami apostoła Pawła: „Radujcie się zawsze w Panu!” Nie będę przypominał bł. Jana Pawła II – przecież on był uosobieniem radości! Każdy ze wspomnianych tu papieży, a ich poprzednicy również, mieli swój własny styl przeżywania i wyrażania radości. I ona jest wspólnym mianownikiem tych tak różnych osobowości. Radość? Tak, ale ona jest sprawą wtórną. Źródłem, fundamentem, siłą tej radości jest obecność Zmartwychwstałego Pana. Każdy z nas musi odnaleźć swój styl radości.