Do tego, by nie bać się ryzykować dla Jezusa, zachęcał uczestników czuwania dk. Mateusz Podkówka.
W wigilię uroczystości Zesłania Ducha Św., w sobotę 18 maja, w katedrach: opolskiej i gliwickiej święcenia kapłańskie przyjmie 20 diakonów. Do modlitwy w ich intencji zaprosiły młodych ludzi siostry szkolne de Notre Dame.
Tym samym w piątkowy wieczór w klasztorze na Małym Rynku w Opolu zagościło ok. 200 osób z różnych stron diecezji opolskiej i gliwickiej. Najliczniejszą grupę stanowiła młodzież z Zabrza, która u sióstr stawiła się w liczbie 80 osób. Były też mniejsze grupy m.in. z Chrząszcyc, Luboszyc, Otmuchowa, Opola, Głuchołaz czy Świbia. Śpiew poprowadził zespół Pragnienie z parafii św. Bartłomieja w Głogówku.
Nocne czuwanie, zatytułowane „Wiara działa przez miłość”, miało urozmaicony program, w którym znalazł się musical „Miłość prawdziwa” w wykonaniu młodzieży z Kępnicy pod okiem ks. Romana Dyjura, konferencja ks. Mateusza Buczmy, jak i adoracja Najświętszego Sakramentu poprowadzona przez Ruch Czystych Serc. Siostry zaprosiły również trzech diakonów, by opowiedzieli młodzieży o swoich zmaganiach z powołaniem.
– Jednego byłem pewny, że nigdy nie będę księdzem – mówił dk. Przemysław Król z parafii Przemienienia Pańskiego w Opolu. – Myśli o powołaniu przyszły w 2. klasie liceum. Ale mówiłem wtedy: „Panie Jezu, nie ma szans” – opowiadał. – Jednak, by rozeznać powołanie, nie możemy zacząć od analizowania, od strony ludzkiej, do czego się nadajemy, a do czego nie. Najpierw trzeba posłuchać głosu Boga. Wtedy możemy być zaskoczeni, że jest zupełnie inaczej niż chcieliśmy zadecydować – mówił młodzieży dk. Przemysław, podkreślając, że gdy jechał do seminarium złożyć dokumenty, czuł pokój, którego świat dać nie może.
– Księdzem chciałem zostać od zawsze, ale gdy zbliżał się czas podjęcia decyzji o pójściu do seminarium, pojawiło się we mnie dużo obaw o to, czy się nadaję – opowiadał diakon Adrian Pietrzyk z parafii Wniebowzięcia NMP w Lubecku (diecezja gliwicka). – W seminarium przez pierwsze 3 miesiące byłem bardzo spokojny, nic się nie działo, ale przyszedł taki moment, że zatęskniłem za życiem, które zostawiłem. Lubiłem chodzić na dyskoteki, spotykać się ze znajomymi. Chciałem do tego wrócić, dlatego postanowiłem ukończyć semestr i po przerwie zimowej nie wracać do seminarium – wspominał, opowiadając również o tym, jak to się stało, że po tygodniu ferii ponownie stanął w seminaryjnych murach, czego już więcej nie żałował. – Później były w moim życiu ciężkie chwile, ale nigdy mocne kryzysy. Chcę życzyć wam, byście w trudnych momentach życia zawsze potrafili zaufać Jezusowi – mówił.
Z kolei dk. Mateusz Podkówka z parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Bliszczycach miał różne pomysły na życie: chciał śpiewać, marzył o scenie opolskiego festiwalu, grał również w piłkę. – Nagle pojawiło się w moim sercu pragnienie, by zostać kapłanem. To był dla mnie szok. Nie wiedziałem, skąd te myśli się we mnie pojawiły – opowiadał. Po maturze złożył papiery do seminarium, został przyjęty, ale w sierpniu zrezygnował, myśląc, że się nie nadaje. – Poszedłem na filologię polską, marzyłem o dziennikarstwie, pracowałem w radiu studenckim – wspominał. – To była moja wizja na życie. Wcześniej Pan Bóg pokazał mi inny kierunek, inną drogę, na której chciał mi błogosławić, ale pozostawił mnie całkowicie wolnym, dał mi wybór – podkreślał, mówiąc, że po wielu rozmyślaniach ponownie poprosił o przyjęcie do seminarium. – Musicie mieć świadomość, ja tej świadomości nie miałem, że gdy przechodzi się przez furtę zakonną czy idzie do seminarium, to nie znaczy, że na pewno będzie się siostrą zakonną czy księdzem. To czas rozeznania – mówi dk. Mateusz, podkreślając: – Nie bójcie się podejmować tego, co Pan Bóg składa w waszych sercach. Ryzykujcie dla Jezusa, bo warto.
Tuż po północy świadectwa diakonów zakończyło żywiołowe wykonanie „Kocham, więc nie muszę się bać”. Śpiewał dk. Mateusz, na basie zagrał dk. Przemysław, który przed seminarium grał w kapeli rockowej. Młodzież, rytmicznie tupiąc i klaszcząc, włączyła się w tę modlitwę. – Na pewno każdy z nas zapamięta was i wasze słowa – podziękowała diakonom s. Rachel.
Czuwanie zakończyło się nad ranem.