Już po raz czternasty w dół Odry ruszyła armada pływadeł. Tym razem jedna z tych niecodziennych jednostek płynie pod banderą "Opolskiego Gościa Niedzielnego".
Apostołami Dobrej Nowiny mamy być wszędzie, gdzie jesteśmy. Skoro inni wychodzą na ulice i place miast, nas nie mogło zabraknąć także na drodze wodnej, Odrze.
Tak jak na łamach naszego tygodnika opisujemy zmagania dobra ze złem, obserwujemy poczynania władz, towarzyszymy zwykłym ludziom, tak i tu na wodzie jesteśmy z nimi.
Już w piątek z meandrami Odry od czeskiej Ostrawy zmagali się kajakarze i miłośnicy pontonów, którzy teraz też towarzyszą niecodziennym jednostkom, zwodowanym w sobotę w Raciborzu.
Publiczność znowu mogła zobaczyć wymyślne konstrukcje pływające i barwne stroje żeglarzy. Niektóre, jak np. Rozalinda, już od lat biorą udział w pływadłach, inne dopiero debiutują. Są żeglarze, z Bronisławem Pirógiem, inicjatorem spływu, na czele, którzy co roku wymyślają inne, zawsze barwne przebrania lub efektowne pojazdy.
- Na początku jest podniecenie, gdy razem z dziesiątkami innych śmiałków szykujesz się do startu. Potem woda uczy cię cierpliwości i szybkiego reagowania. Gdy jesteś już blisko mety, prąd zamiera, a zniechęcający do wszystkiego wiatr potrafi spychać łajbę raz w drzewa na jednym brzegu, raz na drugim. Kiedy jednak ujrzysz ujście Kłodnicy, wiwatująca na kozielskich brzegach i moście publiczność dodaje ci sił. Zapominasz wtedy o bolących mięśniach i raźno zdążasz do upragnionej mety – opisuje to wydarzenie jeden z wieloletnich uczestników spływu.
Tym razem spływ odbywa się pod hasłem "Kędzierzyn-Koźle, Racibórz, Ostrava – Odra to nasza wspólna sprawa…". Załogi pokonują 42 kilometry z Raciborza do Kędzierzyna-Koźla. W niedzielne popołudnie, na brzegu, okaże się, które z pływadeł było najefektowniejsze.
Wkrótce na www.opole.gosc.pl relacja ze spływu.