Za jednym słowem greckim kryją się dwa znaczenia: niewolnik i sługa.
Niewolnik to osoba będąca czyjąś własnością. Raczej rzecz niż osoba. Zatem niewolnik musi znosić absolutną władzę swego pana. Nawet jeśli byli – a byli, i to wcale nie rzadko – panowie oględnie używający swej władzy, a nawet bardzo „ludzcy”. Jezus – człowiek wolny – a przecież jako Bóg „przyjął na siebie postać sługi”, aby wyzwolić wszystkich. Przez wiarę i związanie się z Jezusem każdy staje się dzieckiem Bożym, dziedzicem obietnic, przestając być niewolnikiem. Nawet jeśli dalej jest zależny od swego pana. Chrześcijaństwo w tej drażliwej i trudnej sytuacji społecznej nie zachęcało do rewolucji, przeciwnie – przypominało o posłuszeństwie i uległości panom. Ale równocześnie przypominało panom, że ich niewolnicy to ich bracia w wierze i zasługują na takie właśnie traktowanie. Taką szczególną katechezą na ten temat są wydarzenia związane z ucieczką niewolnika Onezyma od jego pana Filemona. Zachował się i jest częścią Pisma Świętego list apostoła Pawła do rzeczonego Filemona. Pojęcie „niewolnik” bywa odnoszone także do ludzi uwikłanych w grzech – co chrześcijanom jako wolnym nie przystoi. Otwórz: Flp 2,6nn; Kol 3, 1; Mt 20,26-28; Flm
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.