Czy prócz zregenerowanych sił, odbudowanej kondycji i opalenizny wzmocniły się międzyludzkie więzi, powrócił uśmiech?
Jedni wyjeżdżają na wakacje, inni remontują dom lub wypoczywają w ogródku... Jeszcze inni właśnie szykują się do pielgrzymki na Jasną Górę.
I dobrze. Każdy ma swój sposób na regenerację sił fizycznych i duchowych.
Niedawno z Afryki wróciła Sandra, młoda dziewczyna, która postanowiła przez kilka tygodni pomagać w budowie szkoły dla dzieci z Kamerunu. Podejrzewam, że wśród zdjęć, które tam zrobiła, nie będzie lwa sfotografowanego podczas safari, ale znajdzie się wiele kameruńskich dzieci z uśmiechniętymi twarzami.
Wrócił też Łukasz po wyprawie kajakowej Wisłą od jej źródeł do Gdańska. Przy okazji spływu zebrał prawie 2100 zł na materace przeciwodleżynowe dla opolskiego hospicjum.
Przyjechali zmęczeni, zadowoleni, umocnieni, z błyskiem w oku.
Spędzili ten czas wzrastając duchowo, dając coś z siebie innym, pomagając. Przy okazji mieli czas na przewartościowanie swojego życia, poustawianie na nowo priorytetów, przekonanie się, co naprawdę jest ważne.
To, co zrobili dla obcych sobie osób, dzieła, które służą innym, przetrwają dłużej niż brąz na ich skórze. Satysfakcja z dobrze wykorzystanego czasu też.