Gdy umiera dziecko, stajemy przed wielką tajemnicą życia i śmierci. Są pytania bez odpowiedzi, bunt, osamotnienie.
Po Mszy św. można było zapalić świecę upamiętniającą Maleństwo, które odeszło Karina Grytz-Jurkowska/ GN - Kiedy nas to spotkało, nie umiałam sobie z tym poradzić. Szukałam tego dziecka pod sercem, obwiniałam siebie, innych i Boga. Gdy szłam ulicą, wydawało mi się, że wszyscy mnie wytykają palcami, że to ta, która straciła dziecko. Czułam się potwornie osamotniona. Potem trafiłam na stronę internetową stowarzyszenia rodziców po poronieniu. Postanowiłam, że też będę pomagać kobietom w takiej sytuacji – mówi Julia Judyńska-Pawlik.
Razem z miejscową psycholog, Wiktorią Kubiec i ks. Markiem Biernatem, proboszczem parafii pw. Zygmunta i Jadwigi Śl. zorganizowali w Kędzierzynie-Koźlu spotkanie modlitewne 15 października, w Dniu Dziecka Utraconego.
- Są wydarzenia na tym świecie, przy których brakuje słów. Jednym z nich, bardzo trudnym, jest strata dziecka. To są rzeczy nie do wytłumaczenia. Pojawiają się pytania do Boga, ale nie na wszystkie otrzymujemy odpowiedź – mówił podczas Mszy św. kapłan.
Mszę św. poprowadził ks. Marek Biernat Karina Grytz-Jurkowska/ GN Nawiązując do słów Ewangelii wskazał, że Jezus, który na krzyżu doświadczał, czym jest umieranie, doznawał wtedy ogromnego osamotnienia, wołał „Boże mój Boże czemuś mnie opuścił?”
- Wy też, doświadczając tej wielkiej traumy, być może tak wołaliście, pytaliście „Gdzie wtedy byłeś, Boże?”. To są pustynie naszej duchowości, kiedy czujemy się bezradni i opuszczeni. Dziś gromadzimy się wspólnie, by dzielić smutek po stracie dziecka i doznać umocnienia – dodał.
Po Mszy św. adorując Najświętszy Sakrament można było zapalić świeczkę, będącą symbolicznym powierzeniem utraconego dziecka w ramiona kochającego Ojca. Przed ołtarz przychodziły młode i liczące kilkadziesiąt lat więcej kobiety oraz pary, inni nie mając śmiałości podejść modlili się, pozostając w ławkach.