Trzeba zauważyć moment, w którym korzystanie z określonego urządzenia czy wykonywanie jakiejś czynności zaczyna uzależniać. Uzależnienia behawioralne występują coraz częściej i dotyczą ludzi w każdym wieku.
Dwoje ludzi w kawiarni, na randce. Na stoliku przy każdym z nich smartfon. Co jakiś czas sprawnym ruchem jedno albo drugie sprawdza, czy nie przyszła nowa wiadomość. Są przecież cały czas on line. Ta anegdotka, przywołana przez Macieja Zdziarskiego, autora publikacji zawierającej wywiady na temat uzależnień, opisuje coraz częściej obserwowalną scenę.
Problematyczne wydaje się też ciągłe nadawanie pliku kuponów w Lotto, wpadnięcie w sidła sieci społecznościowych czy obstawianie wszystkiego, co tylko jest możliwe – nawet tego, którą stroną ulicy przejdzie więcej osób.
Okazuje się, że człowiek może uzależnić się od wykonywania pewnych czynności tak samo, jak może uzależnić się od alkoholu, narkotyków czy innych substancji psychoaktywnych. O uzależnieniach behawioralnych, bo taką nazwę noszą, debatowali naukowcy i terapeuci w czasie konferencji naukowo-edukacyjnej „Zniewoleni działaniem. Nowe uzależnienia jako wyzwanie”. Spotkanie, zorganizowane przez Diecezjalną Fundację Ochrony Życia i Wydział Teologiczny UO, odbyło się w sobotę 16 listopada.
W gronie zaproszonych prelegentów byli dr med. Bohdan Woronowicz, dr hab. Dariusz Krok, Mirosława Olszewska, dr Magdalena Rowicka, Wacław Mitoraj oraz Maciej Zdziarski.
Wszyscy podkreślali, że uzależnienia behawioralne występują coraz częściej i dotyczą ludzi w każdym wieku. Niemniej różny jest ich odbiór społeczny. Okazuje się, że pracoholizm jest społecznie akceptowany. Również wzorzec osoby robiącej zakupy może być bardzo pozytywny. Przykładem, na który wskazał Maciej Zdziarski, jest fragment wywiadu z Moniką Olejnik, w którym stwierdza, że każdego dnia kupuje coś nowego. Ma już 500 par butów. Taki przekaz komunikuje nam, że jeśli osiągniemy pewien status, będziemy odpowiednio zarabiać, będziemy mogli pozwolić sobie na taki styl kupowania.
A na co łatwiej zgodzić się rodzicom nastolatka? Na to, by korzystał godzinami z Facebooka i zdobywał w ten sposób dziesiątki, a nawet setki przyjaciół czy na to, by poszedł do pubu z kolegami? Okazuje się – jak wskazywał M. Zdziarski – że bezpieczniejsza i bardziej akceptowalna dla rodziców wydaje się ta pierwsza alternatywa.
Jak sprawa wygląda od strony naukowców i terapeutów? Na pewno trzeba podkreślić za Bohdanem Woronowiczem, że osoba, która jest uzależniona od hazardu, seksu, zakupów czy korzystania z internetu, wykazuje podobne objawy jak alkoholik. Uzależniająca ją czynność staje się dla niej wartością najważniejszą. Co więcej, efekty niszczącego zachowania wpływają negatywnie nie tylko na uzależnionego, ale również na jego otoczenie.
Według badań CBOS z 2012 roku, uzależnionych od zakupów jest 3,5 proc. Polaków czy raczej głównie Polek, bo w tej grupie stanowią one znaczącą większość. Według tych samych badań od pracy uzależnionych jest 10,4 proc. Z kolei 2,5 proc. Polaków jest zagrożonych uzależnieniem od internetu.
– Łatwo jest też przeskoczyć z jednego uzależnienia w inne. Miałem pacjenta, który potrzebował adrenaliny. Był uzależniony od niebezpiecznych sytuacji. Potrafił, jadąc pociągiem ekspresowym, wyjść przez okno, puścić się i złapać się następnego otwartego okna. Gdy po czasie poczuł, że z wiekiem nie jest już tak wysportowany, uzależnił się od hazardu. Pieniądze przegrał i wpadł w alkoholizm – podawał przykład Bohdan Woronowicz.