Dzieci ubrane w kolorowe stroje o ciekawych zdobione w etniczne wzory, jedne z efektownymi turbanami na głowie, to znowu w andyjskich czapkach lub kowbojskim kapeluszu i śpiewana w obcych językach piosenka „Tylko Ty, Jezu”.
Nie, to nie opis jakiejś wielonarodowościowego spotkania młodych chrześcijan a wieczór misyjny w szkole w Brzeźnicy, nieopodal Raciborza.
Spotkanie odbyło się jako podsumowanie projektu salezjańskiego „Razem dla Rozwoju”, w który zaangażowana była cała szkoła. Wystąpili prawie wszyscy uczniowie tej niewielkiej, nie liczącej nawet 40 osób szkoły.
- W ciągu trzech miesięcy każda klasa miała lekcje poświęcone życiu na różnych kontynentach w Afryce, Ameryce Południowej i Azji. Dzieci wykonywały różne zadania, poznając życie dzieci w innych częściach świata. Pracowały nad tym także na kółkach pozalekcyjnych, w domu – opowiada Maria Koloch, katechetka i koordynatorka projektu.
To nie pierwsze zetknięcie dzieci z misjami – wcześniej odwiedził ich misjonarz, o. Eryk z Togo, były na Zjeździe Misyjnym Dzieci w Nysie, a parę godzin przed przedstawieniem były też w raciborskiej annuntiacie, gdzie słuchały opowiadań i oglądały slajdy i zwiedziły muzeum misyjne. Mocno zaangażowały się również w zbiórkę na sprzęt sportowy dla dzieci z Mozambiku.
- Warto brać udział w takim projekcie, bo można poznawać życie innych ludzi – zobaczyć jak żyją w różnych krajach, w co się bawią, czego się uczą, czy są wykorzystywane do pracy. Najbardziej zaskoczyło mnie właśnie to, że dzieci nie wszędzie mogą się uczyć, chodzić do szkoły, ale muszą np. pracować na utrzymanie rodziny. Zdziwiła mnie też ich pomysłowość, że np. potrafią ze starych puszek zrobić zabawki. Przez to możemy bardziej docenić to co mamy, że możemy chodzić do szkoły, choć oczywiście nie zawsze nam się chce. Bardziej też zwracamy uwagę na innych, ich problemy, czy nie potrzebują pomocy – podkreśla Karolina Krybus, uczennica VI klasy.
Po przedstawieniu gość specjalny, s. Katarzyna Barkowska ze Zgromadzenia Służebnic Ducha Świętego, która spędziła 37 lat na misjach w Argentynie opowiadała dzieciom i ich opiekunom o tym kraju. Nie brało też wspólnie śpiewanych piosenek.
- Argentyna to wielki kraj. Można tam zobaczyć duże miasta, piękne wysokie domy, ale też poza miastem szałasy i domki w których mieszkają biedni. Te dysproporcje są przejmujące, choć rząd teraz pracuje nad ich zmniejszeniem, np. budując domki z gliny. Ludzie tam są podobni, choć bardziej bezpośredni, cieszą się ze spotkania z innymi, witają się wylewnie, rodzice bardzo angażują się w szkolne przedsięwzięcia. Kiedy tam przyjechałam i ludzie dowiedzieli się że jestem z Polski wołali „Ooo, z kraju papieża!” Zażartowałam, że tak, że jesteśmy jedną rodziną. Oni na to – No faktycznie, siostra ma podobne oczy i zna tyle języków... Niektórzy uwierzyli, że rzeczywiście jestem kuzynką Jana Pawła II. A teraz z kolei słyszę, że jestem podobna do papieża Franciszka – uśmiecha się s. Katarzyna, opowiadając o Argentynie i śpiewając z dziećmi piosenki w różnych językach.
Potem można było obejrzeć wystawę prac uczniów – listy, obrazki opisujące dom, szkołę i życie codzienne tutaj i w różnych innych krajach. Całość uzupełniały zdjęcia, dane statystyczne i zwroty w obcych językach oraz oryginalne eksponaty z misji.
Dzieci będą się dzielić tym, co przygotowały w kościele parafialnym w Łubowicach i przed kolegami z innych placówek.