Adwent to czas nadziei. Bo oczekiwanie wyrasta z nadziei i nią się karmi. Nadzieja zawsze jest trudna.
Tak jest w dzisiejszym psalmie, który dopełnia pełne nadziei słowa Izajasza. I prorok, i psalmista z ufną radością patrzą w przyszłość. Jeden jest przekonany, że historyczno-polityczne klęski w radość się zamienią. Drugi jest przeświadczony, że uciskani, biedni, głodni, chorzy, kalecy, osieroceni znajdą w Bogu pomoc, siłę, wyzwolenie, sprawiedliwość. Dokładnie taka nadzieja towarzyszyła tłumom, które szły za Jezusem. Bo taką niedolę cierpieli. Niejeden doznał łaski szczególnej – Jezus uzdrawiał, rozmnażał chleb, nawet nieuczciwego Zacheusza do naprawienia szkód sprowokował. Kilkadziesiąt takich niezwykłych sytuacji odnotowali ewangeliści. Ale ludzi w podobnych sytuacjach było tysiące. Jest ich dziś pewnie miliony. Zostaje im rozpacz? Bynajmniej. Jest nadzieja innego jeszcze rodzaju. Nazwałem ją trudną nadzieją. To wewnętrzna, duchowa, nie z człowieka, a z Boga siła, pozwalająca przetrwać najgorsze. Nie pozwolić się sponiewierać wewnętrznie i duchowo. Takie psalmy, jak dzisiejszy, nie są odurzającą naiwnością. Są pieśnią nadziei ludzi żywej wiary. Ps 146 (145) – tekst na s. 15 [3. Niedziela Adwentu A]
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.