Z ks. prof. Markiem Lisem, medioznawcą i filmoznawcą, kierownikiem katedry Homiletyki, Mediów i Komunikacji na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego i współorganizatorem sympozjum, rozmawia Karina Grytz-Jurkowska.
KGJ: Skąd takie zainteresowanie cyklem Kieślowskiego na wydziale teologicznym? W Opolu trwa ono nie od dziś...
Na temat Dekalogu także dziś specjaliści toczą dyskusje Karina Grytz-Jurkowska /GN ML: Kieślowski w swojej autobiografii powiedział: „Kościół nie ma czasu zajmować się filmami – na szczęście”. I rzeczywiście, trzeba powiedzieć, że on, twórca świecki, z takim dystansem do Kościoła, pytający o wiarę, jest tym człowiekiem, który w przestrzeni publicznej zaproponował nam odczytanie dekalogu. Było to aktualne wtedy, przed 25. laty i dzisiaj. Myślę, że tego rodzaju konferencja na wydziale teologicznym jest istotna, bo przypomina także naszą wdzięczność, teologów Kościoła, Kieślowskiemu za to, co powiedział w naszym imieniu wtedy, kiedy jeszcze otwarty głos chrześcijan nie bardzo mógł rozbrzmiewać np. w telewizji. Przecież te filmy powstawały pod koniec PRL-u.
KGJ: Kieślowski nie był teologiem. Czy profesorzy z tej dziedziny nie zgłaszają uwag dotyczących wymowy filmu, takiego sposobu ujęcia dziesięciu przykazań?
ML: Nie, dlatego że Kieślowski nie udaje, że jest to dzieło teologiczne, nie robi wykładu. On się przygląda, opisuje człowieka i to jest punkt wyjścia do pewnej analizy. To raczej on zdaje się mówić do teologów, którzy oglądają ten cykl „Ja wam pokazałem co się dzieje z ludźmi, jak oni żyją, a teraz wy coś z tym zróbcie, pokażcie, że można żyć piękniej, gdzie bohaterzy popełnili błąd i jak mogą znaleźć odkupienie”.
KGJ: Czyli dzieło Kieślowskiego powinno wejść do kanonu „lektur” studentów teologii?
ML: Myślę, że nie tylko. Dla wielu ludzi wierzących jest to przypominanie sobie o przykazaniach, ale nie w formie zakazu lub nakazu. Dekalog to jakieś 55 słów, które mają znacznie więcej lat niż film. Kieślowski te słowa rozwija w czasie ok. 555 minut podzielonych na 10 filmów po to, by opowiedzieć, na czym polega ich znaczenie. To ma konkretne przełożenie, on mówi nam coś o Bogu i o człowieku. Przykazania to dla nas drogowskaz, wskazówki, film staje się jakby relacją z przebytej drogi, relacją, co z tymi kamiennymi tablicami, zapisanymi na górze Synaj, udaje nam się w życiu zrobić.