To taki fajny chłop! Często przyjeżdżał do naszej parafii, głosił piękne kazania. Do nas to wielka uciecha, że mamy swojego synka za biskupa! - cieszą się wierni z mechnickiej parafii.
Ks. Rudolf Pierskała pojawiał się także na festynach rodzinnych w Kamionce Karina Grytz-Jurkowska/ GN Dziś diecezja opolska otrzymuje nowego biskupa pomocniczego. Święcenia przyjmuje ks. Rudolf Pierskała. Uroczystości trwają od 10.00 w kościele seminaryjno-akademickim w Opolu.
Ks. Pierskała jest drugim kapłanem wywodzącym się z niewielkiej Kamionki na Opolszczyźnie. To, że często wracał do rodzinnej parafii, podkreślają jej mieszkańcy.
- Zawsze idzie w naszej procesji na św. Floriana, jest na Mszy św. upamiętniającej powódź, przyjeżdża też na festyny i uroczystości - przypominają ludzie z Kamionki.
Cenią go też strażacy, bo do dziś należy do miejscowej OSP.
- Jak w zeszłym roku mieliśmy 100-lecie straży, to był nawet w mundurze, a podczas Mszy św. wygłosił kazanie, w którym wspominał o różnych akcjach, mobilizacji przed zawodami. Podkreślał, że tworzą wspólnotę. Poza tym też zawsze starał się być nawet na zebraniach strażackich. Jak był wyświęcany, to miałem 3 lata. Mieszkam niedaleko, więc często go widywałem, jak odwiedza dom rodzinny, wietrzy, kosi trawę. Nigdy nie widziałem u niego żadnej zarozumiałości - nadal jest taki sam, jakim go pamiętam z dzieciństwa - normalny, pobożny i radosny - mówi Marcin Polanik z OSP Mechnica-Kamionka. Tak samo wypowiada się Jan Greinert z tej samej jednostki. Zna ks. Pierskałę znacznie dłużej, bo jest starszy od nowego biskupa o trzy lata.
Strażacy na święcenia oczywiście jadą. Cieszą się i, jak mówią, czują się bezpieczniej wiedząc, że ks. Pierskałę wspiera ich modlitwą.
- Pamiętam go od małego, bo choć do Kamionki się przyżeniłam, to jestem z mechnickiej parafii. A tu mieszkał niedaleko nas - wspomina Małgorzata Segrodnik. I opowiada o jego rodzinie, że ojciec Alfred pochodził z Mechnicy a matka Małgorzata z Kamionki, że w Kamionce się wybudowali, że nominat jest najmłodszym z rodzeństwa, bo ma jeszcze dwóch braci i siostrę. Mówi, że żyli jak wszyscy, mieli trochę pola, matka chodziła jeszcze odrabiać do gospodarzy.
Podczas Mszy św. upamiętniającą powódź z 1997 r. ołtarzem jest łódź Karina Grytz-Jurkowska/ GN A potem dorzuca z rozrzewnieniem. - Gdy moja synowa była sołtyską, ludzie przychodzili tu płacić podatki, opłaty za śmieci itd. Kiedyś, jak przyszedł ks. Rudolf, akurat piekłam placki ziemniaczane. Poczęstował się chętnie, nawet nie chciał śmietany czy cukru do tego. Innym razem trafił na świeże pierożki. To był czas, kiedy jego mama była już u niego, w Opolu. Wiedziałam, że oboje je lubią, więc spakowałam mu kilka na talerzu. Jak on się cieszył, że sprawi nimi radość mamie! Aż się robiło ciepło na sercu, że takim drobnym gestem można tak ucieszyć dwie osoby... To było dobre dziecko - wzdycha.
Święcenia przeżywają też mieszkańcy Bierawy, gdzie ks. Pierskała często posługiwał.
- Kiedy w kinach pokazywano film pt. „Cristiada” jakoś nie wybieraliśmy się na niego, bo nie był tak mocno reklamowany, choć księża między sobą o nim rozmawiali. Kiedy którejś niedzieli ks. Rudolf zapytał, czy się na niego wybieramy powiedziałem, że nie słyszeliśmy wiele o nim. Po nieszporach, gdy już poszliśmy do domu, nagle podjeżdża ks. Pierskała. Wysiadałi mówi: „To co, jedziecie państwo?” - i wręcza nam bilety. To było bardzo miłe z jego strony, a film tak nam przypadł do serca, że obejrzeliśmy go dwa razy - opowiadają Małgorzata i Paweł Rutkowscy z Bierawy.
Święcenia ks. Rudolfa Pierskały na nowego biskupa pomocniczego to dla rodzinnej Kamionki i całej mechnickiej parafii wielkie święto. Przyozdobione domy, wielki napis przy wjeździe i obecność mieszkańców na uroczystości to wyrazy tej radości.
Ks. Pierskała cieszy się razem z nimi - na razie na odległość. Swoją biskupią posługę zaczyna pod hasłem „Radość, rodzina, Ewangelia”. Ci, co go już znają, twierdzą, że mitra też go nic nie zmieni.
Myślą tylko, jak do niego się zwracać? Wypada dalej mówić do niego Rudi?